Dot.: zła macocha ?
No więc każdy widzi co chce widzieć. Bo ja namawiam i do ratowania ojca, i do dążenia uniemożliwienia zagarnięcia macosze wszystkiego jak leci. (A skoro ojciec nie da się póki co ratować, to żeby owszem, dosłownie, ratować co sie da, z pieniędzy). Skoro wg Ciebie jedno wyklucza drugie, to ja już nie mam nic do dodania.
Fajnie, że się rozwiodłaś 2 razy bezproblemowo, i nie nasłuchałas się od mężow, tylko na korytarzu pod salą, ale ciekawe, jakie miałabyś podejście do tematu, gdyby którys z byłych małżonków rzucal Ci kłody pod nogi, albo np. Ty, jako osoba majętna, byłabys dla niego łakomym kąskiem jako źrodło do dojenia. Czy dla swietego spokoju wzięłabyś np. winę na siebie i płaciła alimenty... I czy nie szarpałoby Ci wtedy nerwów.
Dobranoc.
|