nie strasz mnie, bo zacznę sobie wmawiać, ze to nie pogoda...
Słuchajcie, z tymi rodzynkami Basia dała popalić... Wszystkie jadłyśmy panna cotę, tylko Ania i Asia wzięły szarlotkę. Kiedy kelnerka przyniosła deser, okazało się, ze szarlotki są 3 razy takie jak nasze panna coty...
Ale triumf Asi i Ani zakończył się wraz z chwilą wygrzebania pierwszych rodzynek (których, jak wiadomo, obie nie znoszą
). Wtedy Basię dopadło natchnienie i przypomniała sobie, z czym rodzynki jej się kojarzą... Ale ze względu na dobro jedzących nie chciała tego głośno powiedzieć, więc poprosiłam, zeby powiedziała mi do ucha. Potem chciała wiedzieć Monia i tak, na zasadzie "głuchego telefonu" wiadomość dotarła do Gabi, która z rozbrajającą miną powiedziała na głos skojarzenie Basi, dodając- "i szarlotka nasza!"
Pozwólcie, że nie powiem, z czym Basi kojarzą sie rozdzynki, bo a nuż ktoś właśnie je śniadanie...