Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Burak - kolega mojego chłopaka...
Podgląd pojedynczej wiadomości

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2009-08-20, 23:07   #28
anoska
Zakorzenienie
 
Avatar anoska
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 6 437
Dot.: Burak - kolega mojego chłopaka...

Cytat:
Napisane przez Julie2611 Pokaż wiadomość
Witajcie Dziewczyny

Zwracam się o poradę w pewnej sprawie (żaden życiowy problem, ale jednak nie wiem, co zrobić).

Kolega mojego TŻ organizuje urodziny, zaprosił mojego chłopaka razem ze mną... Problem jest taki, że ja nie chcę tam iść Ostatnio jednak na kilka imprez mój TŻ poszedł beze mnie (miałam remont w domu i nie miałam czasu) i powiedział, że nie chce znowu iść sam.
A nie chcę tam iść, bo ów kolega to straszny burak...
Przykłady może w punktach, będzie bardziej przejrzyście

*Grill na działce u koleżanki z byłej klasy TŻ i tego kolegi (X)

-mój TŻ jechał samochodem, pojechał też po X, choć to inna część miasta i kompletnie nie po drodze. X odkąd tylko wsiadł zaczął krytykować jazdę mojego TŻ (a TŻ jeździ bardzo dobrze, tylko nie szaleje, nie przekracza mocno prędkości itd.), rzucać uwagi "tu byś się wcisnął, tu czemu nie jechałeś, byłoby szybciej, jak ty parkujesz - trzeba było tyłem, jedź szybciej, czemu tu nie skręcasz, każdy głupi wie jak tam dojechać" itd. Cały czas też podśmiewał się z auta mojego TŻ (nie jest to jakieś super auto, ale jest w porządku i dobrze się nim jeździ), rzucał jakieś uwagi typu "no, w takim to prędkość czuć, bo w lepszych 80 km/h w ogóle nie czujesz" i mnóstwo innych - (X w ogóle nie ma samochodu, chwali się jedynie autem ojca). na miejscu Twojego TŻ zatrzymałabym się w pierwszym możliwym do tego miejscu, otworzyła drzwi i kazała mu wysiąść. może w końcu nauczyłby się, że morda w kubeł i nie bulgotać. jeszcze powinien Twojemu TŻ dziękować, że przyjechał po niego, skoro wcale nie było po drodze.

-już na działce X rozsiadł się na krześle i NIC nie robił.
TŻ zajął się grillem, przenieśli go z innym kolegą w lepsze miejsce, TŻ rozpalał, pilnował, żeby się rozpaliło, dokładał drzewa itd. X, siedząc na obserwował i krytykował - "co ty robisz, przecież to się nie pali, co ty robisz, to się za mocno pali, przecież to jest za zimne, przecież to jest za gorące, dołóż węgla, za dużo dałeś węgla, przecież te kiełbasy będą zimne" itd. Potem ja poszłam ponacinać kiełbaski, żeby się lepiej piekły - komentarz X - "Nareszcie baba do garów poszła" - wiem, to byl żart, ale wyjątkowo idiotyczny i nieśmieszny. Gdy kiełbaski się piekły, durnych komentarzy ciąg dalszy. Gdy TŻ, który grilla pilnował, w końcu się zdenerwował i powiedział X, że ten ma sam pilnować, na co X odpowiedział, że nigdzie nie idzie. zbluzgałabym go. coś czuję, że nikt z Twojego otoczenia tego jeszcze nei zrobił, a on widać czuje wobec Was jakąś wyższość. trzeba chłopakowi pokazać gdzie jego miejsce.

-doczepił się personalnie do mnie, nie wiem czemu. Gdy szliśmy z tej działki do auta, zadawał mi durne pytania - bełkot, byle tylko coś mówić, gdy w końcu przestałam odpowiadać na idiotyczne pytania i coś tam odburknęłam, rzucił do wszystkich coś w stylu "ooo, obraziła się".
Szliśmy do auta taką ścieżką, na której rosła trawa, ja się lekko potknęłam, X to zauważył i od razu komentarz - "ooo, po trawie chodzić nie umie, od razu widać, że z miasta" - od razu wyjaśniam, mieszkam na wsi, a X w bloku w mieście, a to mieszkanie w mieście jest dla niego jakimś dziwacznym powodem do dumy, a w stosunku do mnie parę razy już rzucał - "A u ciebie w wiosce to coś, a u ciebie na wiosce to na pewno coś tam - i tu wizja wsi jak z "Chłopów" Reymonta. Tekst więc o mojej "miastowości" to była idiotyczna próba złośliwości wobec mnie.
prostak. doszłam ostatnio do wniosku, że każdy ma jakieś swoje korzenie na wsi. on też takim miastowym chłopcem nie jest :/
-po tym grillu wieczorem jeden z kolegów zaprosił resztę do siebie do baru z kręgielnią prowadzonego przez swoich rodziców. Kręgielnia ta znajdowała się w miejscowości ok. 25 km pod miastem. Gdy dojechaliśmy, X rzucił komentarz, że ten kolega, ktory nas zaprosił, skoro ma bar, to "na pewno musi być tam królem wioski i wszystkie dziewczyny lecą, żeby się z nim żenić" - "Chłopi" Reymonta come back :/

- siedzimy w tym barze, kolega-właściciel postawił wszystkim jakieś piwo czy soki. X wziął piwo, spróbował i zaczął biadolić, że takie słodkie to tylko pedały piją i że on takiego pił nie będzie to niech nie pije. z siebie idiotę robi, a nie z innych. naprawdę dziwak.

- w barze burak zaczął wyglaszać swoje mądrości o kobietach, że kobiety nikt normalny nie będzie wolał zatrudnić zamiast mężczyzny, bo kobieta urodzi dziecko i przez rok trzeba na nią płacić. Jako że się troszkę na tym znam, wyjaśniłam burakowi (z perfidną satysfakcją), że o prawie guzik wie no ok, każdy głosi swoje filozofie. jeden bardziej trafne drugi mniej. świat byłby nudny gdyby każdy był inteligentny i oczytany.

-TŻ był kierowcą, a z tego baru po 23.00 autobusów do miasta już nie było. Miał więc odwieźć X do domu. TŻ powiedział, że 5 minut i jedziemy. X siedzi na i mówi, że nigdzie jeszcze nie jedzie i że mamy na niego poczekać. TŻ i ja poszliśmy do samochodu, a X mial zaraz przyjść. Przyszedł z łaską po 10 minutach. Twój TŻ po 5 minutach powinien odjechać i na niego nie czekać. nie jest jakimś jego sługą, że robi co On mu każe. ;O

- jedziemy już z powrotem, X nadal rzuca głupie teksty o samochodzie, o jeździe itd. TŻ podjechał na lokalną stację benzynową - X: "Czemu na taką beznadziejną jedziesz, lepszej nie umiesz znaleźć?" - do następnej TŻ by bez benzyny raczej nie dojechał mistrz kazachstańskich szos czy co?
-TŻ poszedł zatankować, ja zostałam w aucie z burakiem. X do mnie:
"A to prawda, że dziewczyny sikają na gwiazdę?" Nie zrozumialam, więc wytłumaczył - "No czy to prawda, że dziewczyny sikają z wrażenia na Mercedesa?"
Już na imprezie przestałam być miła i coś tam burakowi odpowiadałam dosadniej, teraz już go jawnie wyśmialam, więc w stosunku do mnie przynajmniej się zamknął. TŻ wsiadł, pojechaliśmy, a burak dalej rzucał głupie komentarze. TŻ powiedział już wściekły, że go wysadzi zaraz i niech sobie pieszo idzie. Nie zrobił tego jednak, on jest zbyt miły, żeby coś takiego zrobić. Ja bym chyba wysadziła buraka na pierwszym przystanku miejskim, niech sobie czeka na nocny i jedzie z przesiadkami autobusem, skoro w samochodzie mu się nie podoba...
mógł już nie być taki miły i go naprawdę wysadzić. szkoda Waszych nerwów na niego, naprawdę...

To przyklady zachowania buraka tylko z jednego dnia.
Ogólnie burak nie przepada za mną, ja nie lubię buraka.
Teraz burak organizuje urodziny. TŻ chce żebym z nim poszła (bo burak to jeden z bliższych kolegow TŻ - podobnmo burak potrafi być czasem normalny, nie wiem, wierzę TŻ na słowo, bo sama jeszcze nie zaobserwowałam, by tak było ).
I co mam zrobić? Wymigać się raczej nie wymigam, TŻ powiedziałam, że nie chcę iść, ale on chce, żebym jednak szła z nim. Tylko nie wiem, czy jeśli burak znowu da popis, nie wbiję burakowi swieczek z urodzinowego tortu w dowolnie wybraną część ciała
Bo spokojna i mila chyba nie dam rady być przez całą imprezę...
no to może idźcie na tę imprezę czy co to ma być. jedno słowo nie tak i zabierajcie się stamtąd i sami urządźcie sobie niezapomniany wieczór
__________________
anoska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując