A w piekarniku siedzi "Marchewkowy Potwór" i pachnie mi już niesamowicie, mmmmmmmm... Mam nadzieję, że się uda bo trochę rzadkie ciasto wyszło, no ale pierwsze koty za płoty
Jutro znów muszę muffinkowy chlebek wymodzić bo jeden już zjadłam -podzieliłam na 4 porcje (na 4 dni) i część zamroziłam -po rozmrożeniu nawet całkiem niezły był. Brałam sobie kanapki do pracy
i sernik. Teraz będę mieć "potwora" na jakieś 2 dni, więc na przyszły tydzień znowu wypadało by coś dobrego upiec sobie. Może tym razem piernik?
Hmmm, "potwór" wyszedł dziwny w smaku
chyba za sprawą melasy. Następnym razem spróbuję ze słodzikiem.
Kupując dziś skrobię kuku wzięłam na spróbowanie melasę. Do wyboru miałam buraczaną i trzcinową - wzięłam tę drugą. Dziwna w smaku jest - słodka ale gorzkawa
, no i ma swój specyficzny smak. I nie musiałam jej w niczym rozpuszczać bo jest w konsystencji lejącego miodu.