Kochana, strasznie ci współczuje.... rozumiem cię jak bardzo jest Ci źle, bo wiadomo to nie jest jakiś tam "chłopak", ani też "kolega"... tylko mąż. Mąż, któremu przyrzekałaś miłość, wierność i uczciwośc małżeńską....i on tak samo Ci. To nie jest związek roczny, ani dwuletni tylko jak pisalaś 7 lat.... a to już sporo, tym bardziej, że od 2 lat jesteście małżeństwem.
Chwała Ci za to, że próbujesz ratować związek, że bynajmniej się starsza, że wynosisz z tego wnioski i uczysz się na błędach.... ale to nie wszystko. Pamiętaj, że ty też coś masz do powiedzenia w tym małżeństwie, ty też jesteś osobą.... ty też masz uczucia. Nie walcz sama. Domagaj się, aby on też walczył.... przecież małżeństwo to nie jest tylko jedna osoba - to są dwie. I pamiętaj, że nie ma na Świecie żadnej rzeczy, która mogłaby zerwać wielką miłość. Nic, zupełnie nic - jak jej brak. A jeśli dwa osoby chcą ze sobą być, tworzyć związek - rodzine, to musi ich wiązać prawdziwa miłość.
Z tego co wywnioskowałam to w tym wszystkim starsza się tylko Ty. On praktycznie tylko czeka na to aż Ty się zmienisz, aż Ty zacznesz coś robić, że to Twoja wina.... i że to Ty powinnaś się starać - nie On.
Ale chyba tak nie powinno być. Pokaż mu, że jesteś dojrzała na tyle, że masz też swoje granice. Ze też się szanujesz w tym wszystkim i że tyle ile mogłas tyle zrobiłaś już.
Musisz wywnioskować co dotychczas się wydarzyło od czasu kryzysu w ziązku...... przemyśl - co Ty zrobiłaś, jak On reagował - i przede wszystkim co On zrobił.
Czas wkońcu odwrócić role - jeśli naprawde Ci na nim zależy i chcesz odbudować małżeństwo.
Jeśli już widzisz jak on zachowuje się kiedy - Ty mniej się starsza, kiedy masz już dość.... kiedy (jak on to nazywa) ucichasz.... to spójrz - on dzowni, on się interesuje, on pyta.... Jesteś szczęśliwa, ale na chwile. Bo wtedy wszystko niszczysz swoją troską o jego, o małżeństwo, o miłość, o to czy cię kocha i tęskni.... po pierwsze przestań o to pytać!!! najlepiej jakbyś zaczeła tak na spokojnie - swoim zyciem - ŻYĆ! oczywiście utrzymuj z nim kontakt, ale tak jakbyś teraz TY czekała na jego posuniącia. Ty już się napracowalaś.
Jak chce tego czasu, to mu go daj..... Wiem, że to trudne, wiem że boli.... ale to musi boleć, musi...... powodzenia