[As!a]

Napisane przez pkawecka

to nie chodzi o wyrzuty, bo pierwszy facet okazał się niewypałem. po co od razu ze skrajności w skrajność? chodzi o to, żeby nie traktować seksu lekko - jak ćwiczenia gimnastyczne, a to jest niestety coraz powszchniejsze. to, że miało sie więcej niz jednego partnera nie oznacza, ze jest sie puszczalską. to podejście do seksu jako takiego czyni nas panienkami czy facetami lekkich obyczajów, a nie ilosć partnerów czy szybkość ich zmiany. chociaż to też pewnie o czymś świadczy.
ja jestem za tym, żeby seks był związany z miłością i stanowił jej dopełnienie. uważam, że tylko wtedy daje rzeczywistą satysfakcję.

Ja nie traktuję seksu lekko. Wiem z kim idę do łóżka, używam prezerwatyw. Okoliczności sprawiły, że nie mogę pozwolić sobie na zaangażowanie emocjonalne. Nie mogę się związać emocjonalnie, więc nie uprawiam seksu z miłości. Nie uprawiam seksu z jednym partnerem przez dłuzszy czas, bo wtedy jest ryzyko emocjonalnego zaanagażowania.
Oczywiście, że seks z osobą, którą się kocha jest nieporównywalny do seksu bez uczuć. Ale czy jeśli nie kocham to nie mogę uprawiać seksu?
Albo inaczej: jeśli nie kocham to mogę mieć życie seksualne, ale z godzeniem się na to, że będę wytykana palcami?