Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Zdradził?
Wątek: Zdradził?
Podgląd pojedynczej wiadomości

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-04-14, 13:02   #42
Lindeczka21
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 27
Dot.: Zdradził?

Cytat:
Napisane przez addict shine Pokaż wiadomość
Dziewczyny, proszę Was o obiektywne ocenienie sytuacji.
Jestem z moim TŻ około 2,5 roku.
Zacznę od tego, że poznałam go w pracy. Z tego co wiem (również od niego) on był wówczas zauroczony inną koleżanką z pracy, która jasno dawała mu do zrozumienia, że nie ma na co liczyć, jeżeli chodzi o związek, natomiast nazywała go swoim przyjacielem. On również uważał, że są przyjaciółmi. Widziałam, że poświęca jej dużo uwagi i czasu, pomaga w rzeczach prozaicznych, które należały do jej obowiązków, a nie jego, itp.
Chciałabym opisać w miarę obiektywnie tą dziewczynę (nazwę ją M.), ale zdaję sobie sprawę z tego, że odniesiecie wrażenie, że piszę tak ponieważ jej nie lubię. Otóż nie- przytoczę suche fakty.
A więc M. jest dziewczyną starszą i ode mnie i od TŻ. Niestety w pracy nie cieszyła się dobrą opinią i miała niesamowity dar zniechęcania do siebie ludzi. Mogę wręcz stwierdzić, że mój TŻ był jedną z niewielu osób, które darzyły ją sympatią.
Na początku mojej pracy nie zauważałam tych rzeczy. Około miesiąc po rozpoczęciu pracy przeze mnie pewne okoliczności ( jak najbardziej naturalne) sprawiły, że zostaliśmy parą i wtedy zaczął się mój koszmar. Miałam wrażenie, że sympatia tej dziewczyny względem mojego TŻ przybrała na wielkości. Ostrzeżona przez kilka osób przeprowadziłam z TŻ rozmowę, podczas której zapewnił mnie, że nie mam się o co martwić, że są tylko przyjaciółmi. Mnie jednak bolało codzienne przysłuchiwanie się ich rozmowom (sytuacja wyglądała tak, że dział mój i TŻ pracował w jednym pokoju, natomiast ona z racji swojego stanowiska musiała nas codziennie odwiedzić, aby móc wywiązać się ze swoich obowiązków). Podczas tych rozmów opowiadała ze szczegółami TŻ o tym, że jej się śnił, że się źle czuje, itp. Miałam wrażenie (zresztą nie tylko ja), że robi to specjalnie, ab sprawić mi przykrość (przecież siedziałam obok, więc to słyszałam). Ja niestety nigdy nie zwróciłam jej na to uwagi (chyba nie chciałam sprawiać jej satysfakcji, ale teraz żałuję) , a TŻ też nigdy nie pomyślał, żeby ją przystopować, bo ja mogę się z tym źle czuć. Właściwie nigdy nie widział nawet problemu... Kilka razy tylko informował mnie o tym, że dzień wcześniej był u M. w domu na kawie. Z tego co mówił informował mnie po fakcie, bo zdawał sobie sprawę z tego, że tylko niepotrzebnie bym się denerwowała.
Historii do przytoczenia jest dużo, nie będę tego robić, bo nie w tym rzecz.
Pewnego pięknego dla mnie dnia M. zwolniła się z pracy, co sprawiło, że żyłam w przekonaniu, że mój problem się skończył.
Proszę nie krytykujcie mnie za to, co teraz napiszę, bo jeszcze jakiś czas temu dałabym sobie rękę uciąć, że nigdy tego nie zrobię, a jednak... Kilka miesięcy temu przypadek sprawił, że miałam pełen dostęp do komórki mojego TŻ i niestety coś mnie podkusiło, aby poczytać sobie jego SMSy... To co znalazłam sprawiło, że przepłakałam całą noc- tamtą i kolejne. Wiadomości, które w ogóle nie wskazywały na to, że łączy ich przyjaźń.
Pierwszy SMS był wysłany przez nią (dosyć długi czas po tym, jak się zwolniła), w którym strofowała go za to, że nie złożył jej życzeń na Dzień Kobiet. On nie miał jej nr, więc zadał pytanie kim jest, na co ona z obudzeniem odpisała coś w stylu: "Twoja przyjaciółka! Przynajmniej tak mi się wydawało."
I to zapoczątkowało całą resztę wiadomości, których inicjatorem był niestety głownie mój TŻ. Były tam SMSy, w których zapraszał ją na kawkę, na spacery, pytał co słychać, wysyłał buziaki na dobranoc, itp. Zdarzyło się jednak kilka wiadomości, które szczególnie utkwiły mi w pamięci- były pisane przez nią. Pierwsza z nich napisana około godziny 19 o treści: "Czy możesz przyjechać i mnie przytulić?" Przyjechać, ponieważ mieszkają dosyć duży kawałem od siebie. Niestety nie znalazłam żadnej odpowiedzi na tego SMSa w skrzynce wysłanej, natomiast kolejny SMS od M, który brzmiał :"Bądź około 21 to zdążę się jeszcze wykąpać i tylko jeżeli na pewno możesz i nie sprawi Ci to problemu." sugerował, że mój TŻ się zgodził... I kolejny SMS z tych bardziej hardcorowych, w którym M. obwinia mojego TŻ o to, że on oczekuje od niej czegoś, czego ona nie może mu dać, i że ona ma dosyć ciągłych pretensji.
Było ich dużo więcej, ale w całym tym szoku zapamiętałam tylko część.
Jak się domyślacie nie powiedziałam mojemu TŻ o tym, co wiem, chyba z obawy przed jego reakcją, gdy dowie się, że przejrzałam jego telefon. Kilka dni przepłakałam jednocześnie wmawiając sobie, że to o niczym nie świadczy, że może rzeczywiście tylko się przyjaźnią, a mój TŻ mi o tych spotkaniach nie powiedział, bo wie, jaki mam stosunek do tej dziewczyny, aż w końcu w to uwierzyłam.
Niestety co jakiś czas przypominam sobie o tym wszystkim i ogarnia mnie wielka złość, mam ochotę wykrzyczeć wszystko TŻ, rzucić się na niego z pięściami, zerwać z nim,... Całkowicie straciłam do niego zaufanie. Leżę wieczorami w łóżku i wyobrażam sobie, że ja siedziałam w domu, myśląc o nim, a on w tym czasie był z nią. Nie mieszkamy razem i codziennie się też nie widujemy, a ja zastanawiam się co on wtedy robi. Nawet zdobyłam adres M., pomimo, że nie wiem po co. Przecież nie położę się pod jej drzwiami w oczekiwaniu na niego.
Pomimo tego wszystkiego nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy się rozstać, bardzo Go kocham, on mnie podobno też, mamy tyle planów, w tym roku mieliśmy rozpocząć remont,...
Chciałabym tylko aby mi to wyjaśnił. Wcześniej nie chcę podejmować żadnej decyzji. Myślałam, że się z tym uporam, ponieważ wszystko wskazuje na to, że ich kontakt już się urwał (albo kasuje SMSy od niej?).
Niestety zdałam sobie sprawę z tego, że jeżeli tego nie wyjaśnię będzie mnie to dręczyło już zawsze, ponieważ co jakiś czas to do mnie wraca.
Dziewczyny jak się zachować, co mu powiedzieć, jak zacząć rozmowę i jak ją poprowadzić? Co Wy byście zrobiły na moim miejscu?
Z góry dziękuję za każdą radę.
Byłam w takiej stuacji dokładnie 3 tygodnie temu. I wydaje mi się, że dokładnie wiem co czujesz, co przezywasz, co Cie dusi, jak dusza i serce krzyczy. Nasze historie są niemal identyczne jesli chodzi o sposób powzięcia informacji - ja o swojej sytuacji dowiedziałam się czytając archiwum skype brata mego TŻ. W zasadzie nie potrafie nawet uzasadnić tego co podkusiło mnie do odczytania tych wiadmości - bo od ponad pół roku żyliśmy jak w bajce. Dodam, że od wrzesnia oboje jestesmy w Polsce już na stałe. Wcześniej prowadziliśmy "latane" życie. Ja w kraju, on na wyspach. Odwiedzaliśmy się bardzo często i do feralnego sierpnia przez okres 2 lat życia na odległość nic nie wzbudzało moich najmniejszych podejrzeń. Ufałam mu bezgranicznie. Napisałam o sierpiniu - gdyż to był czas kiedy ja wracałam do pl, a on jeszcze przez 3 tyg. tam zostawał by pozałałatwiac wszystkie formalne sprawy związane z ostanimi 5 latami tam spedzonymi. W każdym razie w sierpniu poznałam jedną z jego "przyjaciółek" - Panią K. Nie przypadłyśmy sobie do gustu. Poza tym fenomenalna kobieca intuicja podpowiadała mi, że Panna K kręci się blisko mojego TŻ. Już wtedy go o tym informowałam. Zaprzeczał, jakoby cos mialo być na rzeczy. I tak zostawiłam go samego na te 3 tygodnie wiedząc, że Panna K coś kombinuje.
Przed świętami - 3 tyg temu, wpadł mi w ręce komuter brata mego TŻ. Skype załczył się automatycznie. Pracowałam na tym kompie kilka godzin, aż cos mnie podkusiło. Pomyslałam, zobaczymy co chlopcy piszą na moj temat. I wyczytałam takie rzeczy, o których już nie chce pamietać. W kazdy razie z rozmów braci wynikało, że Moj ukochany pod moją 3 tyg nieobecność krecił z Panna K. Spedzał noce i wieczory poza domem, mnie inf, że spi albo zle sie czuje. Od tamtego momentu biłam się przez kilka dni w pierś, spac nie mogła, jesc nie mogła. Cieżko bylo oddychać. Poza tym nie wiedziałam jak to rozegrać by nie wydało się nic na temat źródła moich wiadomości. W koncu postawiłam sprawę jasno. Powiedziałam mu wszystko co wiedziałam, nie pytając o to czy to prawda, po prostu wykrzyczałam mu to co lezało mi na sercu. Spakowałam jego torbę i wystawialam za drzwi. Chciał się tłumaczyć, ale nie mialam ochoty go słuchać. Noc spedził u rodziców. Ale od razu zaczał walczyć.

---------- Dopisano o 14:02 ---------- Poprzedni post napisano o 13:56 ----------

Wytłumaczył mi wszystko. Opowiedział wszystko. Płakał. Przepraszał nie po to by spowodować powrót do siebie. Płakał i przepraszał, za to że cos takiego mialo miejsce i że ja się dowiedziałam o fakcie sprzed ponad poł roku. Płakał, bo załował że tak mnie zawiódł, że zniszczył moje zaufanie.że zniszczył to co budowaliśmy tyle czasu. Płakał i przepraszał, że mial wtedy wątpliwości co do mojej osoby. Ja byłam daleko a obok była Panna K, która na każdym kroku probowała zatrzymać go w Uk i udowodnić ze zadba o niego tak jak nikt inny.
W kazdym razie sugeruje Ci poważną rozmowę z TŻ. To on ma się tłumaczyć a nie TY.
Lindeczka21 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując