Z przerwami, ale chyba przeczytałam wszystko i teraz chciałabym się przyłaczyć do rozmowy. Kilka waszych rad zastosowałam od razu
przede wszystkim mrożenie, co prawda lodówka nowoczesna, ale zamrażalnik mały (na wynajetym), al jakoś idzie. Postanowiłam, że jak skończy się miejsce w zamrażarce to pozjadamy pomrożone zamiast kupować i będzie miejsce na nowe resztki, np. sosu.
Kilka słów o sobie. Z Tż mieszkamy razem od 4 lat, mieszkanie wynajęte, masa opłat i kredyty. Nie zarabiamy źle, ale kasa idzie jak woda. Czasem nie wiem na co... to znaczy nie wiedziałam, od dwóch tygodni wszystko zapisuję, nawet 30 gr wydane na gumę do żucia, dosłownie wszystko. Tż na poczatku się smiał, teraz sam tego pilnuje, widzimy gdzie ucieka kasa i na czym trzeba oszczędzić.
Nie oszczędzam na jedzeniu, to znaczy kupuję tyle ile potrzeba, nie wydaję na gotowce (to kosztuje najwięcej), ale nie kupuję rzeczy najtańszych- np. wędlin za 8 zł czy produktów seropodobnych. W myśl zasady- nie dasz masarzowi dasz lekarzowi- czy coś w tym stylu. Dużym problemem sa u nas papierosy- Tż pali- wydatek ponad 300 zł miesięcznie. W ciagu roku można zaoszczędzić masę kasy.
To na razie tyle, więcej napiszę później, dzień rozpoczynam od dobrej kawy, na tym akurat nie potrafię oszczędzić, po tej kawie z dyskontów (rozpuszczalnej) mam rewolucje żoładka, dlatego kawę piję tylko w domu, większość znajomych i rodziny kupuje te tanie.
Jakie kawy i herbaty kupujecie... o tym chyba nikt nie pisał...
Miłego dnia dziewczyny