Napisane przez Mylenne
Chyba powoli zaczynam uświadamiać sobie kogo zawsze kochałam... Naprawde wtedy gdy było źle starałam się z nim rozmawiać ale to nie dawalo rezultatów jak nigdy, miałam troche wrazenie, że nie jest tak jak kiedys bo zawsze gdy bylo gorzej dawalismy sobie rade, potrafilismy dotrzec do siebie, ja naprawde go cholernie kochalam... To nie jest też tak, że sie rozstalismy przez ta daną sytuacje, to trwało dluzej to owe "wypalanie" z mojej strony, może czegos mi w nim zabrakło, może on sie troche zgapił,pewnie oboje zawinilismy... Sądze, że kazda kobieta miala w swoim zyciu faceta, za którego dalaby wiele, którego kochała jak nikogo na świecie - ja już wiem, że w moim przypadku tą osobą jest mój ex i chyba nie potrafie pokochać kogoś bardziej ani otrzymać bardziej szczerej miłości niż taką, jaką on mi dał... Głupio mi i naprawde bardzo mi z tym źle, że pozwoliłam sobie na taką głupote, mając tak naprawde wszystko... Dodatkowo nałożyło się zbyt wiele spraw, które jeszcze bardziej nas od siebie oddaliły, widocznie pojawiły sie w złym czasie a ja temu uległam...
Myślę, że mój nowy związek był czyms wiecej w moich wyobrazeniach niż w rzeczywistosci i nie ma sensu sie oszukiwać nawzajem. Porwało mnie, a sadze, że on też nie bedzie po mnie płakał...
Porozmawiam z byłym w najblizszym czasie, wyjasnie mu wszystko, przeprosze go... choc pewnie w tym momencie słowa bardzo niewiele znaczą i wcale się nie dziwie... Teraz nawet jestem w stanie zostac sama żeby nie ranić już nikogo.
|