[Anima00]

Cześć dziewczyny. Mam do Was kilka pytań dotyczących Lily Lolo, a widzę że jesteście wprawione w boju
(Napisałam wcześniej posta, ale chyba został uznany jako SPAM - podałam kilka linków, ale nie ważne, spróbuję jeszcze raz )

1. Odcień Blondie wydaje się być dla mnie idealny, chociaż sprawia wrażenie odrobinę za chłodnego. Czy Warm Peach byłby dobrym wyborem, czy może jest dużo ciemniejszy od Blondie? Bladzioch ze mnie z delikatnie jasno żółtym podtonem.

2. Czy warto inwestować we Flawless Matta, czy może lepiej w krem matujący? Mam cerę mieszaną, po jakimś czasie po nałożeniu Blondie zaczynam się błyszczeć w strefie T. Dodam, że mimo wydzielania sebum, moja skóra łatwo się wysusza, w związku z czym boję się kremów matujących, a w nawilżająco matujące, z niewiadomych mi przyczyn, nie wierzę. Z kolei wyczytałam, że którejś z dziewczyn Flawless Matte wysuszył skórę
Nie oczekuję efektu matowienia przez cały dzień, bo to chyba jest niemożliwe, ale żeby chociaż wydłużyć troszeczkę ten efekt.

3. Czy Flawless Matte sprawi, że będę wyglądała blado? Ja wiem, pytanie może trochę głupie, ale zastanawiam się, czy wpływa on jakoś na kolor podkładu, w końcu to biały proszek.

4. Czy używanie podkładów Lily Lolo wpłynęło jakoś pozytywnie na waszą skórę, zauważyłyście poprawę? A może po prostu nie robią żadnej krzywdy? Jestem zmęczona tradycyjnymi podkładami, chciałabym spróbować czegoś innego, a oferta Lily Lolo jest zachęcająca i jeśli moja skóra miałaby w końcu zaznać spokoju, to jestem skłonna zaprzyjaźnić się z ich produktami.

Byłabym wdzięczna za wszelkie uwagi/spostrzeżenia/rady. Pozdrawiam