Myśle ze dam radę, dzieki pomocy męża. On pracuje w tym zawodzie już ponad 13 lat, ma swoja kancelarię i mocno licze na jego pomoc, która zreszta mi obiecal, jak namawial na ten kierunek
Ponadto powiedzmy ze "pracuję" u niego, on zabiera mnie na rozne zjazdy dot.kształcenia, dokształcania, wiec chyba jakoś się wcisne
Z innej beczki- najadłam się kapusniaku i mam rewolucję. O jejku-chyba przesadziłam. Przyznam ze dzięki Dukanowi uczę sie jako tako gotować, co wczesniej było nie do pomyślenia. Umialam tylko upiec schabowe i ugotowac ziemniaki, no i jajecznica czasem się zdarzyła nieprzypalona
Minus dla miejscowych knajpek, ktore odwiedzialismy niegdyś codziennie po 2 razy
Ja to jeszcze jakos ciezko bo ciezko ale umialam wytrwac na I i II fazie (no z malusiemi grzeszkami), ale maz-po kilku dniach rzuca się na czekoladę i zonk. Ciagle ma stersy i tak sobei to tłumaczy a ja nie wiem jak mu pomóc..bo jak nie chce mi się isc do pracy z nim to go nie pilnuję, a on mysli ze to robi dla mnie
---------- Dopisano o 18:13 ---------- Poprzedni post napisano o 18:10 ----------
u MNIE ani mamusia ani tatuś nie sa zwiazani z prawem, rodzenstwo-medycyna. Ja jeden fakultet ma juz za soba , a na prawo troche namowil mnie maz, ale generalnie podoba mi sie jego praca.
u mnie w grupie na 24 osoby 11 osób ma rodzinke "prawnicza", wiec wbrew pozorom nie wszyscy- te czasy mijają
Ale nie ma co kryć, ze jak ma się znajomego czy rodzinę w tej branży jest latwiej i na studiach i po studiach , co nie znaczy ze się nie da bez tego .
Mój maz jest ode mnie wiele lat starszy i ma troje dzieci z pierwszego małżeństwa- zadne z nich nie poszło w stronę prawa, z czego dwójka skonczyla TYLKo szkołe zawodową, a jeden technikum elektryczne czy elektroniczne.