Dot.: Usmiercanie zwierzat w łodzkim zoo
Ja rowniez mam rodzine na wsi,w bieszczadach.
Dawno temu,kiedy bylam mala dziewczynka,mialam rowniez ok 5 lat,tez bylam swiadkiem pierwszy i ostatni raz zabijania swini.
Bylam z ojcem w pgr-rze,w takiej duzej hali.
Nie wiem dlaczego ojciec wzial ze soba mala coreczke aby byla swiadkiem takiej tragedii.
Tego,co zobaczylam nie zapomnialam do dzis w najmniejszym stopniu.
Pamietam cala hale,pamietam widok z okna,pamietam ojca i pana.
Pamietam swinke....i pamietam jak kwiczala,jak plakala.
Racja,trzeba cos zrobic aby zadne zwierzeta,w zadnym miejscu nie byly zabijane w taki sposob.
|