Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2011-07-22, 21:50   #3207
tatiana22
Raczkowanie
 
Avatar tatiana22
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 390
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]

Expression.. a twój ojciec nie ma jakiegoś problemu ze sobą przypadkiem ? Bo poziom -wybacz- tragiczny.... A gdzie twoja mama w tej sytuacji?
U ciebie chyba odwrotna sytuacja niż była u mnie, bo moi rodzice w którymś momencie polegli na całej linii, dość że bywało, że po którejś z kolei scysji nie widzieli mnie w domu przez noc. A innym razem musiał ojciec po mnie jechać do szpitala bo się wypisywałam na własne żądanie,dzień po przyjęciu, kiedy okazało się że nie dostanę żadnych lekarstw.. ..ale to jak już miałam 18 lat.. Tak, miałam po drodze poważny problem z alkoholem i lekami, a moi rodzice już chyba czekali albo na moją śmierć albo na jakiś cud. Nie było wiązanek, wyzywania , ale były sytuacje absurdalne, bo ojciec mnie lał a matka wpadała do pokoju i pytała "co się dzieje?" mimo że widziała co się dzieje. A wystarczył bzdet by oberwać.Co do tego, że miałam dziwactwa bo nie chciałam jeść (a jak już zjadłam to kierunek był jeden), to tu akurat ojciec miał potem wyrzuty sumienia bo to on mi zaczął wmawiać, że jestem spasiona i że mam ciało jak stara baba w wieku 12 lat kiedy to stałam się bardziej nabita i ważyłam 50 kg przy wzroście bodaj 1,60 wtedy. Mój tato nie mógł po prostu znieść tego że ja dorastam. Byłam córeczką tatusia, dopóki nie weszłam w okres dojrzewania. Wtedy dostałam wielkiego kopniaka w d... nie wiedziałam co się dzieje. Nagle ojciec odsunął się ode mnie. A potem zaczął mnie systematycznie dręczyć. Ostentacyjnie oglądał pokazy mody (stracił pracę i niestety to go jak gdyby zabiło; do tej pory nie jest taki jak był zanim tak się wszystko pochrzaniło mimo że od 10 lat znowu pracuje) i robił mi sieczkę z mózgu. Ehh...już kiedyś pisałam tu o tym....
Relacje z rodzicami zmieniły się o 180 stopni odkąd się wyprowadziłam z domu i wyszłam za mąż. Dopiero po wyniesieniu się od nich poczułam się jak człowiek i zobaczyłam że można żyć lepiej, poczynając od takich drobnych spraw, jak jedzenie.Bo jak kiedyś poprosiłam tatę żeby mi kupił dżem truskawkowy to on do mnie że jest śliwkowy, ja mu mówię że nie lubię i chcę truskawkowy. On do mnie żebym nie cudowała bo ten śliwkowy jest dobry. Ja w końcu nie wytrzymałam i do niego "a pocałujże ty mnie w d....". Matka była przy tym i wywracając oczami ze zniecierpliwienia powiedziała mu "kup jej ten dżem" a ten dalej swoje zadowolony z siebie że mnie zdenerwował. Serek homogenizowany miałam zapewniony w ilościach adekwatnych do potrzeb . Tak samo zupki w proszku (saszetki gorący kubek). A i jeszcze czasem jakaś bułka. A czekoladę to sobie kupowałam ze swoich pieniędzy i zjadałam przed snem bo tak lubiłam. W sumie tania w utrzymaniu byłam . O dziwo jeszcze mam wszystkie zęby i nie połamałam się .
No nic. Kończę i miłej nocy życzę i miłego mimo wszystko weekendu (piszę "mimo wszystko" bo pogoda ma być niezbyt ( )

---------- Dopisano o 22:50 ---------- Poprzedni post napisano o 22:40 ----------

"....na dłuzsza metę to prowizoryczne szczęście przestanie wystarczać?
nie ma szans, żeby gdzieś po drodze nie odezwały się w Tobie potrzeby ciepła, bliskości, bezpieczeństwa, bycia z drugim człowiekiem.
a wtedy, bez terapii, możesz zacząć robić spore głupoty...."

Na dłuższą metę to jest stąpanie po stromej krawędzi i bardzo wątpliwe szczęście, bo okupione jednak ponadludzkim wysiłkiem (no bo kto przy zdrowych zmysłach sam i z własnej woli na dłuższą metę będzie stosował takie praktyki jak osoba chora na anoreksję? i ile można? i w imię czego? ) Mnie osobiście zmęczyło a i ciało zaczęło niedomagać (ciągłe choroby, marazm,apatia).... Odniosę się jedynie do tego zdania bo na resztę nie mam już siły i idę się wyłączyć .
tatiana22 jest offline Zgłoś do moderatora