Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Języki się rozkręcają, nogi biegają a mamuśki wciąż gadają (list-grud 2009)
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2011-09-07, 22:49   #4157
jo@śka
Rozeznanie
 
Avatar jo@śka
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: beskidzki groń
Wiadomości: 684
Dot.: Języki się rozkręcają, nogi biegają a mamuśki wciąż gadają (list-grud 2009)

Witam
Wchodzę na wątek tak od niechcenia właściwie, bo śpiąca jestem i ostatnio mało się dzieje a tu taka dyskusja. Przyznam, przeleciałam po łebkach... No to wtrącę te swoje upierdliwe trzy grosze Moim zdaniem jest teraz trochę takie ciśnienie na to, żeby dzieciaki chodziły do żłóbków, przedszkoli, że każda matka musi realizować się zawodowo itp... Spotkałam się nawet z tym, że dla niektórych dzieciaków mama siedząca (ale czy na pewno?) w domu to obciach. Jasne,są sytuacje, w których nie ma wyjścia, trza iść do pracy, kasy brak... Znam jednak rodziny, w których się nie przelewa ale mama zostaje w domu, z dziećmi. Może nie mają świetnego auta, błyszczących skórzanych sof czy "enki" ale mają siebie. Mają dla siebie czas. Dzieci idą dopiero do zerówki. Wcale nie są to dzieci, które się boją, wstydzą i wieszają na nodze matki. Mam porównanie i widzę, że tam, gdzie mama (oczywiście świadoma mama, naprawdę zajmująca się dziećmi) jest w domu i dzieci są z mamą, jest zupełnie inny kontakt z dziećmi już w wieku nastoletnim. To procentuje. Nie wiem dlaczego tak na siłę chcemy usamodzielniać nasze dzieci przez izolowanie ich od nas. Mnóstwo badań wskazuje na to, że dzieci, które są dłużej z rodzicami, są bardziej samodzielne, pewne siebie. Dlaczego chęć bliskości dziecka poczytujemy jako niesamodzielność??? Przecież to naturalne, ze dzieci w tym wieku chcą poznawać świat z rodzicami - najbliższymi osobami. Kiedy mamy nawiązać dobry kontakt z dzieckiem??? Jak skończy podstawówkę, studia czy jak będzie miało swoje dzieci??? Teraz jest na to czas. Zresztą nie trzeba siedzieć z dzieckiem i tylko się bawić. Dziecko ma uczestniczyć w naszym życiu i przez to się uczy i moment, kiedy będzie chciało być naprawdę samodzielne nadejdzie tak szybko, że nie zdążymy okiem mrugnąć. Tak jak pisze zebra o Piotrusiu. Ma wystarczająco okazji, żeby uczyć się tej samodzielności. Po samodzielność nie musimy iść do przedszkola. Też mogłabym spełniać swoje zawodowe marzenia, mieć więcej kasy,m która jak wiadomo zawsze się przydaje a żeby to zrobić musiałabym jeździć kilkaset km od domu na dłuższy czas ale nie chcę i nie uważam też tego za poświęcenie. Powiedziałam sobie, ze jeśli będę miała pracować w moim zawodzie, na planach filmowych itp, to nadejdzie taki dzień, kiedy będę to robić. Póki co zdecydowałam się na założenie rodziny i wiedziałam, że ma to swoje konsekwencje, że jestem za dziecko odpowiedzialna, że teraz mam ogromny wpływ na to, jakim człowiekiem będzie w przyszłości. ?I szczerze mówiąc żałuję, że mojego syna od 3roku życia wychowywała kilka godzin dziennie jakaś obca kobieta. Mimo, że miła, mądra to jednak nie mająca wystarczająco czasu, żeby spojrzeć indywidualnie na dziecko, narzucająca swoje zasady, których w 100% nie byłam w stanie sprawdzić. Nie była jego mamą. Teraz mam zupełnie inne podejście do córki i żałuję, że nie miałam tej wiedzy wcześniej. Nie potępiam tych, którzy dają dzieci do żłobków, przedszkoli ale sama uważam, że żłobek to na pewno za wcześnie dla dziecka. No i slogany typu: "Szczęśliwa matka - szczęśliwe dziecko" i "Nie ilość czasu ale jakość się liczy", choć po części prawdziwe, to są zdecydowanie zbyt często nadużywane dla zagłuszania własnych sumień... To tyle - jak zwykle powieść...

A u nas wesoło!!! Jeżdżę wreszcie samochodem, odwożę Leona do szkoły, mogę zakupy zrobić w każdej chwili, wszędzie podjechać... Super!!! No i mam też kiepskie wieści - żółw zniknął. Podkopać się nie podkopał więc chyba pies gdzieś wyniósł. Leo zrozpaczony, my szukamy jeszcze codziennie... No a Millka to jest zbój, ale kochany. Jak pocieszała brata po stracie żółwia... A ostatnio jej ulubione hasło, to : zialtuję. Kiedy ją o coś proszę, np. żeby do mnie przyszła, to udaje, ze tego nie zrobi a po chwili mówi: zialtowałam, ide. Chyba to od Leona podłapała.

No to tyle u nas. Dobrej nocki

---------- Dopisano o 23:49 ---------- Poprzedni post napisano o 23:31 ----------

elalank - co do artykułu... samo słowo separacja - brrr... I to, że miejsce, które wybraliśmy jest dobre. Może Ty masz takie przekonanie i super ale ilu z nas tak naprawdę wie jak jest w danym żłobku, przedszkolu??? Posyłając syna owszem, wiedziałam, że przedszkole ma dobrą opinię, pani z grupy też a wyszło w końcu nieco inaczej... Zwykle jest dobrze, kiedy nie wychodzi się przed szereg. Co do zachowań społecznych, to dziecko nauczy się ich i bez żłobka. Przecież nie siedzimy zamknięci w domu z dzieckiem. Mam jednak nadzieję, że Olci się spodoba i że trafi na naprawdę fajne osoby i będzie czerpać tylko same korzyści. No i super, że dziś już było lepiej. A niejedzeniem bym się nie przejmowała póki co. To jednak zmiana, więc nie jedzenie tu najważniejsze. Z czasem będzie śmigać obiadki, nawet repety

brombi -Kiedyś też miałam takie zdanie jak Ty a teraz śpimy z dzieciakami, bo chcemy, żeby były samodzielne Dzieci wiedzą, że są zawsze u nas w łóżku mile widziane (no, prawie zawsze ). Przytulamy się kiedy mają na to ochotę, kiedy mają taką POTRZEBĘ. Oczywiście mam momenty, kiedy wysłałabym je w kosmos albo oddała na tydzień do dziadków ale jestem tylko człowiekiem.

Oj tam. Możemy sobie tu dyskutować i przedstawiać swoje racje a i tak najważniejsze jest, ze wszystkie kochamy nasze dzieciaki
jo@śka jest offline Zgłoś do moderatora