Dot.: W Rossmannie wstydź się kobieto?
Mnie też zawsze to wkurzało, nie tylko w Rossmannach, ale w zwykłych drogeriach samoobsługowych też. Ochrona patrząca na ręce, ekspedientki "dyskretnie" chodzące krok w krok za ludźmi. Ale. No właśnie. Kiedyś byłam w Rossmannie i stałam przed jakąś szafą z kolorówką, a obok mnie kobieta (młoda ale nie nastolatka) wzięła lakier z półki i pomalowała sobie paznokieć! Zamurowało mnie totalnie. Innym razem sięgam po błyszczyk też w R. a on cały wymaziany, był otwierany, i to nie był tester. Od tego czasu w ogóle nie dziwię się ani ochroniarzom ani ekspedientkom. Sama nigdy nie otwieram kosmetyków jeśli nie ma testerów, nie wkładam paluchów w cienie, nie sprawdzam szczoteczek w tuszach. I już chyba przestanę kupować np. tusze w Rossmannie, bo już mi się zdarzyło trafić na taki, który już ktoś wcześniej otwierał.
Tak na marginesie - swoją drogą ostatnio kupiłam masło do ciała w Biedronce, nie odkręcałam go w sklepie, żeby powąchać, bo nie wiedziałam, czy jest zafoliowane pod pokrywką. Po prostu było mi głupio. Jakie było moje zdziwienie, jak w domu odkręcam, a tam dziura w folii zabezpieczającej, bo ktoś wsadził tam palucha, żeby sobie sprawdzić produkt!
|