Dot.: Sens zycia wg. 30tek
Witajcie... niedługo 33 urodziny... ja panna na wydaniu, no może nie panna zupełna, ale z jakąś tam szansą na tytuł narzeczonej. Do niedawna czułam się strasznie młodo i niezależnie, dumna, że nie muszę zmieniać pieluszek i owszem chętnie zajmowałam się dziećmi koleżanek, ale z pewną ulgą wracałam do pustego, cichego, spokojnego mieszkania, wiedząc, że "mam jeszcze czas". I oto nagle sporo młodszy znajomy zaprosił mnie na imprezę w towarzystwie ledwo dwudziestolatków. Czułam się jak ich dobry kompan, ale następnego dnia rano, lecząc cięższą niż zwykle głowę (mimo, że nie pijam alkoholu!) zdałam sobie sprawę, że oni pewnie już dawno odespani szaleją gdzieś na rowerach, a mi zajmie tydzień odespanie tej imprezy. I dotarło do mnie, że moje wyobrażenie o mnie jako młodziutkiej, mającej na wszystko czas jest nieco mylne. Ehhhh. Dopiero zaczęłam zastanawiać się, jaki będzie nowy sens w życiu, bo beztroskość chyba za długo u siebie przetrzymałam.
|