[chimay]

Przez rok używałam Zoracu najpierw 0,05% potem 0,1%. Miałam problem z zaskórnikami, podskórnymi gulami co jakiś czas, zaczęłam też widzieć pierwsze zmarszczki. Liczyłam na wygładzenie ich i oczyszczenie cery.

Niestety nic takiego się nie stało. Przez rok stosowania Zoracu moje dbanie o twarz polegało na szukaniu i kupowaniu kolejnych nawilżaczy i kojących mazideł, które owszem, w większości działały na złażącą skórę, ale mnie zapychały, a efektów w postaci oczyszczenia nie widziałam. Zaskórniki jak sobie tkwiły tak tkwiły, gule wyskakiwały co jakiś czas jak zawsze. Zmarszczki wzdłuż ust jakby się pogłębiły i pojawiła się siatka nowych pod oczami, gdzie też wklepywałam Zorac. Pewnie był to efekt przesuszenia skóry. Miałam hopla na punkcie filtrów i nawet udało mi się wmówić sobie, że je lubię.
Pudrowałam tylko twarz skrobią Dry-Flo, bo każdy inny podkład czy puder albo podkreślał złażący naskórek, albo destabilizował filtry.

Po roku miałam dosyć Zoracu. Wersja 0,1% działała tak samo jak słabsza czyli wcale nie licząc przesuszenia. Stwierdziłam, że jeśli coś nie dało efektów przez rok, to drugiej szansy nie dostanie.
Nie widzę sensu w męczeniu się z retinoidami na receptę jeśli nie mam bardzo widocznego trądziku a ich przeciwstarzeniowe działanie ma być okupione walką ze skórą jaszczurki po to by za 30 lat mieć trzy zmarszczki mniej.