Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - poronienia - temat tabu
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2004-12-22, 14:01   #2
Mariqa
Wtajemniczenie
 
Avatar Mariqa
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 2 207
Re: poronienia - temat tabu

Wiesz cały czas śledziłam twój wątek, nie wtrącałam się, bo myslalam, że może lepiej jednak patrzeć w przyszlość i nie rozdrapywać ran..
Tak, ja wiedziałam, ze większość kobiet nawet nie jest świadoma tego, że dochodzi do zapłodnienia i po kilku dniach do poronienia...Ale też dowiedziałam się po fakcie...
Choć myślę,że to i tak nie wyciagnęło mnie z wielkiej rozpaczy...To jest argument odwolujący się do rozumu- tłumaczyli: tak pewnie lepiej, bo był Czarnobyl, są skutki cywilizacji, natura po prostu wybiera te silniejsze jednostki, daje im większe szanse by mogly żyć w zdrowiu z większą odpornością.
Do mnie to i tak nie docierało,bo ja miałam rozdarte serca- choć napiszę ci co było w tym jednak optymistycznego, nie wstydzę się, bo takie problemy ma wiele kobiet...
Ja od lat już 18 zaczęłam leczyć się na bezpłodność..miałam cykle bezowulacyjne, szyjkę macicy ja naparsteczek...W wieku 21 lat usłyszałam, że raczej nie mam na co liczyć, nie zajdę w ciąże...
Ale znalazłam cierpliwego lekarza, który mnie szprycował wszystkim co siędalo... Mówil że już niedługo...
Ja wręcz oszalałam ze szczęścia jak zobaczyłam tę kreseczkę- to była ostatnia próba , jeśli by się nie udało- zostało by in vitro...
Ale kreseczka była...Mój mąż też był w szoku, bo po tym co usłyszelismy od innych lekarzy nie było nam wesoło...
Wiesz, co powiedział moj lekarz- zajście w ciąże to już jest sukces- reszta to już kwestia czasu...O Inaczej go zrozumiałam- teraz wiem, ze chodziło o to, że organizm kobiety potrafi niejako sam napędzić się hormonalnie- wszystko nagle się reguluje, dojrzewa....Dlatego po ciąży obojętnie jak rozwiązanej kobieta łatwiej zachodzi w następną...
Moją katastrofę przeżyłam w styczniu 2001- w kwietniu zaszłam w koleiną ciązę- tak szybko!
To było prawdziwe pocieszenie i ulga...żadne tam poklepywanie i dobre słowa bliskich- kolejna ciąza daje naprawdę ukojenie...Mimo, że już towarzyszy jej niepokój i podejrzenie..Ale co z tego- przecież robisz wszystko- jak trzeba będzie to położysz się do łożka na te 9 m-cy, masz kompetentną opiekę wokół siebie...Jeśli udało ci się zajść w ciąże to już naprawdę trzeba patrzeć w przyszłość z optymizmem...
Piszę dziś jako mama dwojga wspaniałych dzieci- mam 3 letniego chłopaczka i prawie 1,5 roczną dzieczynkę...Jestem szczęśliwa, wspominam wiadomo tamten dzień kiedy zobaczyłam na usg niebijące już serduszko- łza mi się też zakręci- nie zapomnę, wiem, Ale kiedy spojrzę na rozchachane buźki moich pociech to zbieram się w sobie...
Jezdze czasem do szpitala położniczego, rozmawiam z kobietami, które cierpią, i niekoniecznie wtedy, gdy ciąza zakończyła się tak w 7 czy 9 tygodniu- znam wspaniałą kobietę, która dzwignęła się i w końcu zaznała macierzyństwa po dwóch tragicznie zakończonych ciażach w ostatnim trymestrze... kiedy już znała dziecko bardzo dobrze...
Wiele jest przyczyn, które potrafią przygiąć człowieka do ziemi...Ale jakoś udaje się wkońcu podźwignąć...moze nie zapomnieć...ale znaleźć inny równie drogi cel w życiu...
Lumiaa, ja wiem, widzę to, ze jesteś silną kobietą, szukasz kontaktu z ludźmi, próbujesz wyszukać sens i nowy cel,
daj sobie trochę czasu, ozdrowiej, dbaj o siebie...Czuj się tak jakby to najwspanialsze było jeszcze przed tobą...
bardzo mocno cię pozdrawiam, jest nas napradę wiele...

__________________
C'est la vie - cały twój Paryż dwie drogi na krzyż
Knajpa, kościół, widok z mostu
Mariqa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując