[Alvesta]

jakiś czas temu byłam u p. Aliny na ścięciu -miła wizyta, moje suszki zostały nawilżone. Natomiast jeśli chodzi o ścięcie -uważam że p.Alina nie do końca sobie z nimi poradziła - po prostu cięła tak jak tnie się włosy proste, co zaowocowało tym że po wyschnięciu jak to loki, podskoczyły do góry tym bardziej zawód, że przed cięciem ustaliłam długość i poprosiłam o cieniowanie tyłu z pozostawieniem długości na czubku głowy, jednak zostałam za mocno przystrzyżona - za dużo poprawek po prostu. Do tej pory chodziłam do Konrada z Berendowicz&Kublin i wygląda na to że wrócę z podkulonym ogonem, mimo że nic nowego nie wymyśla.
Gwoli ścisłości dodam że ogólnie nie jest tragicznie, włosy kręcone mają to do siebie że nierówności nie są mocno widoczne, ale p. Alina popełniła podstawowy błąd zapominając że kręciołki totalnie inaczej wyglądają po wysuszeniu - w tym wypadku - za krótko! Aha, suszenie było dyfuzorem.

Może ja się z drugiej strony totalnie nie znam ale jednak widzę różnicę po - obrazowo rzecz ujmując - ścięciu na równo "po grzebieniu" i już, a podobnym ścięciu, ale dopracowanym łapaniem pukli, zakręcaniem w kręciołka i cieniowaniem loka! (a nie całego rzędu włosów) żeby powstał naturalnie zwijający się loczek.
Na plus p. Aliny - cena i sama osoba fryzjerki

Oczywiście moja opinia dot. cięć to już ocena efektu po zmoczeniu włosów po fryzjerze i ułożeniu po swojemu, nigdy nie oceniam po zejściu z krzesła bo nie ma sensu, zawsze rozczeszą te loki masakrycznie