Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Dobry Fryzjer - Wrocław
Podgląd pojedynczej wiadomości

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-05-04, 12:34   #3436
Agutkak
Przyczajenie
 
Avatar Agutkak
 
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 19
Angry Dot.: Dobry Fryzjer - Wrocław

Cześć,

W przeciągu 10 lat (tzn od kiedy mieszkam we Wrocławiu) przetestowałam wielu fryzjerów (wiele salonów fryzjerskich). I muszę szczerze powiedzieć, że tylko jeden jedyny raz miałam dobrze ścięte włosy. Ten niesamowity moment miał miejsce kiedy ścięłam włosy po raz pierwszy w tym mieście. Było to dosłownie przypadkowe zdarzenie. Pewnego pięknego dnia uderzyłam do pierwszego lepszego fryzjera a dokładniej do salonu, który znajdował się na przeciwko pkp. Z lekką zgrozą poddałam się cięciu starszej Pani, mogła mieć ponad 60 lat. Byłam wówczas przekonana że już po mnie i że przez kilka tygodni będę nosiła czapkę. Jako biedna studentka nie mogłam sobie pozwolić na wypad do profesjonalnego salonu gdzie zapłaciłabym 3 razy więcej. I nic bardziej mylnego starsza Pani okazała się mistrzem. Mam ciężkie do ułożenia włosy, proste, grube, zwykle długie. Ale ta Pani, a raczej jej umiejętności przeszły moje najśmielsze oczekiwania za jedyne 25 zł. Nigdy więcej moje włosy nie układały się tak dobrze jak po tym ścięciu. MISTRZOSTWO!!! Niestety gdy wybrałam się do tego salonu po roku (w trakcie którego zapuszczałam włosy) Pani już nie było, podejrzewam że przeszła na emeryturę .

I tu zaczyna się moja smutna historia z pseudo specjalistami, stylistami "fryzjerami". Dno totalne dno.

1. Salon fryzjerski na Psich Budach - koszmar - co prawda bubu zrobiła mi praktykantka ale i tak nigdy więcej tam nie wrócę. Chciałam zrobić z włosów sięgających mi do pasa"szpic" takie stopniowe ścięcie włosów od ramion w stronę najdłużej długości w formę szpica. Nie jestem nawet w stanie opisać co ta tępa laska zrobiła mi z włosami w każdym bądź razie wyszłam z włosami do ramion a moim "szpicem" był ogonek włosów z czubka głowy.... Tu reklamowałam usługę jedyny raz w życiu bo dostałam szalu jak zobaczyłam się w lustrze po zakończeniu cięcia. Do dzisiaj pamiętam, że 36 zł które mi zwrócono było niczym w porównaniu ze stratą takiej długości włosów. Tu następuje długotrwały proces zapuszczania włosów aby odzyskać odpowiednią długość.

2. W między czasie robię sobie 2 razy grzywkę w nieistniejących już salonach fryzjerskich (jeden był koło obecnej naleśnikarni przy Rynku, drugi po drugiej stronie DH Łada na Oławskiej). Wiadomo dlaczego już nieistniejących... kolejne dno nawet grzywki tępe strzały nie potrafiły zrobić.

3. Po powrocie z "zarobkowych wakacji" pozwoliłam sobie na małe szaleństwo i wybrałam się do salonu Darius na Oławskiej. Kolejne dno wydałam 280zł a był to rok 2006 więc kupa kasy i kupa gówna na głowie. Spalone włosy, ścięcie fatalne włosy nie do ułożenia, schody koszmar.

4. Coraz bardziej załamana postanowiłam wybrać się do kolejnego "eugeniusza" tym razem czytając wcześniej opinie innych i wybrałam Broadway na św. Mikołaja. Nie pamiętam imienia tego fryzjera co najwyżej dla bezpańskich psów. Więc opiszę jego wygląd jest nie za wysoki, szczupły i w okularach i podczas ścięcia robi mega show podrzuca nożyczkami, wykonuje nimi tulupy podwójne, axle itd... Za to to co zostawia na głowie po tym swoim show jest nic nie warte, efekt zerowy, marny, kasa w błoto około 100zł za ścięcie dokładnie nie pamiętam.

5. Może wymieniam nie w takiej kolejności jakiej to naprawdę miało miejsce ale dobrze pamiętam każdego "fachowca". Następnie była Pani Kamila z salonu Cesare. Pierwsza wizyta nie dała oczekiwanego efektu ale bynajmniej nie zrobiła mi większego bubu na głowie a zapłaciłam 50 zł więc postanowiłam że zaryzykuję jeszcze raz efekt był podobny czyli nic specjalnego ale za to cena nie zabiła mnie więc ponownie dla zwyczajnego podcięcia końcówek postanowiłam wrócić 3 raz i wówczas cena jaką podała mi Pani z recepcji (czy jak to inaczej nazwać) zabiła mnie i wycofałam się. Za głupie ścięcie końcówek chciały 130zł... Ludzie w d... się wam poprzewracało. Masakra totalna....

6. Odwiedziłam również salonik Ambiente, kolejne dno. Pan nie pamiętam imienia a szkoda, zrobił mi gówno a nie fryzurę a Pani zamiast koloru który chciałam i pokazałam jej na palecie kolorów (ciepły blond) zrobiła mi sraczkę. Wiem że kolor który chcemy osiągnąć to jedno a w praktyce wychodzi inaczej, ale takie coś może mieć miejsce w domu a nie w niby profesjonalnym salonie gdzie jest wiedza i praktyka (znaczy się powinna być) i płacimy kupę kasy.

7. Za namową koleżanki wybrałam się do kolejnej "specjalistki" p. Anety która salon ma bądź miała między Galerią Dominikańską a placem Powstańców Warszawy. Masakra począwszy od rozmowy skończywszy na efekcie. Napierdzielałam mi całą wizytę o jakimś chłopaku, który ją okradł i jakie to ona ma teraz problemy finansowe... Zero pytań w stylu jakie mam oczekiwania odnośnie fryzury i koloru sama co kilka minut musiałam wtrącać jak ma to wyglądać. W efekcie zaaferowana swoimi sprawami zrobiła mi zamiast brązowych pasemek na blond włosach, jasno białe pasemka a że nie nałożyła farby dokładnie miałam miejscami cętki!!!!!!!!! Włosy zamiast ładnie wystopniować zwyczajnie podcięła skasowała 190 zł na moje zarzuty że to nie tak miało wyglądać zaczęła mi wygłaszać kazanie że w tym mi do twarzy i że nie podjęłaby się robienia ciemniejszych pasemek na jasnych włosach bo to głupota... nosz k.... tylko dlaczego mówi mi o tym po fakcie i to w taki chamski sposób.

8. Po kilku latach farbowania długich włosów na jasny blond postanowiłam znacząco je skrócić i przefarbować na ciemny blond. Sporo naczytałam się o możliwości otrzymania zielonych włosów z blondu przy farbowaniu na ciemniejszy kolor więc niechętnie wybrałam się kolejny raz do specjalisty. Tym razem nie czytając wskazówek innych czy rad koleżanek (bo jak dotąd źle na tym wychodziłam). Poszłam do salonu Akademia Berendowicz & Kublin koło Times'a. Trafiłam na Pana Michała o ile pamiętam bo Pani z recepcji mocno go polecała w przypadku farbowania. I efekt był następujący, ponieważ wizytę miałam późno o 17:30 a wyszłam z salonu po 19 (jeszcze wspomnę że był to listopad). Nie byłam w stanie ocenić dokładnie koloru, ponieważ tylko w świetle dziennym można dobrze go ocenić. Za to w pracy koleżanki oceniły go bezbłędnie "zgniły zielony". I masz Ci babo placek... Poszła do fryzjera żeby nie mieć zieleni a i tak ją miała... Do tego chlastał mi włosy brzytwą więc nie muszę opisywać jak tragicznie wyglądały moje włosy. Zastanawiam się do dzisiaj dlaczego nie poleciałam tego reklamować w końcu 210zł poszło w błoto. Może między innymi dlatego, że pracuje tam kupa cwaniactwa i nie podobała mi się atmosfera która tam panowała, więc obawiałam się że z poszkodowanej zrobią ze mnie winną... słowem idiotkę.

9. Byłam też za namową u niejakiej Pani Justyny salon ma w okolicach ul. Traugutta. Kolejna porażka ścięła mnie po swojemu nie tak jak chciałam w efekcie efektu nie było, poza tym wykonywałam u niej w tym samym czasie dekoloryzację i miała zrobić mi ciemny blond a wyszło żółtko!!!!!!!

10. Ostatnia przygoda w Lord Valium. Nie wiem jak to możliwe że po ścięciu ponad 5 cm włosów moje końcówki są nadal rozdwojone?? Włosy poszarpane na końcach i z tzn schodami!!!

11. Zapomniałam wspomnieć o Pani Blondynie po 40 ze Studia Elena przy ul. Ofiar oświęcimskich. Miałam ściąć u niej tylko włosy, ale namówiła mnie na zrobienie odrostów (sama to zwykle robiłam) ale nie wiedzieć czemu zgodziłam się. Efekt był masakryczny spaliła mi skórę głowy, miałam takie strupy i ból nie do zniesienia, chciałam reklamować ale już następnego dnia Pani była na urlopie... dno

Nie wspomniałam też o innych pseudo salonikach bo naprawdę szkoda czasu, było tego sporo. Wiem jednak że ciężko jest trafić na dobrego fryzjera, stylistę, kogoś kto pomoże dobrać odpowiedni kolor i fryzurę. Za to jest cała masa nieudaczników, który kasują kolosalne kwoty za byle co bo inaczej tego nie umiem nazwać. Najgorsze jest to że nie ma konkretnej reakcji ze strony klientów na jakość i ceny usług (jedynie w domu przed kompem wylewamy swoje żale). W każdym bądź razie już nigdy nie wybiorę się do żadnego "renomowanego" salonu i nie zapłacę takich pieniędzy za usługi które w żadnym wypadku nie są tyle warte, nawet jeśli byłyby wykonane dobrze. Bo przepraszam bardzo ale to jakieś nieporozumienie żeby wizyta u fryzjera kosztowała więcej niż wizyta u stomatologa. Przy czym efekt wizyty u dobrego fryzjera (chociaż jak dla mnie takich brak) utrzymuje się co najwyżej 1-2 miesiące, a u stomatologa kilka lat.

W końcu zdecydowałam się wyrzucić to z siebie.
Amen

Agnes
Agutkak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując