[szmyrk]

Napisane przez kalincia

Moj facet ostatnio: "mam straszny apetyt tej jesieni. Nawet już się zastanawiałem, czy nie iść z tym do lekarza." Ja: "czemu, le się czujesz?", on:"no, nie, ale niech mi da jakiś środek, przecież można się strasznie roztyć z takim apetytem". Ja: "a nie pomyślałeś, żeby mniej jesć?" On: "Jak mniej jeść, jak jestem głodny'. To było zupełnie serio z jego strony.
Kobieta, prawie każda zaprawiona w bojach o odchudzanie, dobrze wie, że trzeba po prostu zacisnąć zęby i coś z sobą zrobić. On nie wie, jak może nie zjeść szóstej kromki, skoro jest głodny...

Jako, ze nie jesem "zaprawona w bojach o odchudzanie" to doskonale rozumiem Twojego faceta



Sama jestem jeszcze na etapie "poczatkowym", ale poki co zauwazylam, ze moj luby dobrze radzi sobie zarowno przy "typowo meskich zajeciach" - samochody, naprawy, komputery itd., a i tzw. prace domowe nie sa mu obce ani straszne. Generalnie to ja jestem duzo bardziej nieogarnieta
Na "niezrozumiale oczywistosci" jeszcze nie trafilam (rozroznia rajstopy od ponczoch i zakolanowek, nie mowiac juz o leginsach), no, moze to, ze ja myje zeby zaraz po obudzeniu, a on jest przyzwyczajony do mycia ich dopiero po sniadaniu