Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Nasze codzienne jadłospisy cz. XIX - OCENA JADŁOSPISÓW
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2013-09-28, 21:14   #990
aniolbezskrzydel89
Zadomowienie
 
Avatar aniolbezskrzydel89
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: Śląsk (Tarnowskie Góry)
Wiadomości: 1 177
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy cz. XIX - OCENA JADŁOSPISÓW

Cytat:
Napisane przez blax5 Pokaż wiadomość
Wielkie dzięki. W weekendy staram się jak mogę urozmaicić posiłki po szybkim jedzeniu w tygodniu

A co do okresu.. Ruch ma na prawdę aż tak wielkie znacznie? Lekkie ćwiczenia i aktywność dla podtrzymania kondycji (u osoby, która ma prawidłowe BMI oczywiście (!)) chyba mogą działać negatywnie w tym temacie? Czy się mylę?
To ja się wypowiem- częściowo na podstawie doświadczenia, częściowo w oparciu o wiedzę, którą posiadam (jestem nauczycielem Naturalnych metod rozpoznawania płodności /NPR/ i żeby tym nauczycielem zostać i mieć uprawnienia do nauczania metody, musiałam zdać "ogólnopolski" egzamin przed komisją, w której składzie był m.in. specjalista z ginekologii i położnictwa, więc tak nieskromnie mogę powiedzieć, że mam trochę większą niż przeciętny Kowalski wiedzę na temat działania hormonów i czynników, które na układ endokrynny wpływają), na temat tej zależności między aktywnością fizyczną a @ (krótko, bo to temat rzeka i najlepiej wszystko konsultować z własnym lekarzem). Najpierw odpowiem na pytanie: TAK, przy wtórnym braku miesiączki nawet lekka aktywność może powodować, że nie odzyskamy cyklu o prawidłowym przebiegu. I tu z doświadczeń na "własnej skórze": odzyskałam okres w zeszłym roku na przełomie sierpnia i września, czyli po prawie pół roku całkowitego (!!!) zaprzestania ćwiczeń i po 5 miesiącach "posiadania" BMI na poziomie ~20- mój ruch to były jedynie codzienne czynności, typu dojście na autobus, przejście na uczelnię, czasem zakupy, spacer. I cieszyłam się nim regularnie, co mniej więcej 30 dni aż do kwietnia tego roku, kiedy to znowu zaczęłam ćwiczyć- dalej miałam BMI 20, ale pomyślałam sobie: "A, co mi tam, mam dobre BMI, odzyskałam okres, jem odpowiednio i zdrowo- na wiosnę poprawię sobie kondycję". Dorzuciłam trochę kcal (odpowiednio do tego, ile spalałam, żeby nie chudnąć!) i ćwiczyłam... Mijał 30 dzień, 35, dochodził prawie 40 dzień cyklu- a miesiączki ni widu, ni słychu. Cały czas w pierwszej fazie niskich temperatur (faza estrogenowa), żadnej zwyżki (kiedy temp. się podwyższa oznacza to, że odbyła się owulacja i jesteśmy w fazie progesteronowej, po której następuje złuszczenie wyściółki macicy i krwawienie, czyli menstruacja). 40 dzień cyklu i ZNOWU organizm nie potrafi ruszyć z @? Postanowiłam: z dnia na dzień znowu całkowicie przestałam ćwiczyć. I co? niecałe 20 dni później ból owulacyjny, temperatura poszła do góry, kilkanaście dni i w 70 dniu cyklu (!) dostałam @. Tak oto sport wpływa na nasz układ hormonalny (a to tylko maleńki przykładzik spośród całego mnóstwa, którymi można by sypać). Więc jeśli jeszcze ktoś dalej się dziwi, że choć zdrowo się odżywia, ma prawidłową wagę i ją trzyma i ćwiczy rekreacyjnie, "tak o", a nie dla utraty kilogramów, i mimo to nie miesiączkuje, to niech przestanie się dziwić, tylko odłoży aktywność fizyczną. Pójdzie do lekarza, robi badania (!!!!!!!), przestanie się spinać i tropić każdy gram tłuszczu (przypomnę tylko, że np. osoby ćwiczące regularnie mogą mieć wskaźnik BMI nawet powyżej normy a mimo to być bardzo szczupłymi i mieć skrajnie niski jak na kobietę % tkanki tłuszczowej w organizmie- kilogram mięśni jest kilkukrotnie mniejszy, jeśli chodzi o objętość, niż kilogram tłuszczu) i zacznie dbać o siebie, ale nie w takim sensie, jaki proponuje nam ten świat, ale naprawdę zatroszczy się o swoje zdrowie. Bo organizm dojrzałej fizycznie kobiety, który nie miesiączkuje naturalnie NIE MOŻE BYĆ ZDROWY, bo właśnie cykliczność naszej płodności jest objawem zdrowia! Każdy robi co chce, ale jeśli wolimy ćwiczyć, wyglądać superpięknieszczupłofit i być bezpłodne, to proszę bardzo- na życzenie. Tylko pamiętajmy, że po czasie, kiedy ta płodność będzie bardzo przez nas "chciana", może już po prostu nie wrócić.
Nie chcę nikogo straszyć- daleka jestem od tego, ale widzę, że to nie są wyizolowane, pojedyncze przypadki. W żadnej poprzedniej dekadzie nie odnotowywano aż takiej ilości problemów hormonalnych u kobiet (oczywiście powodem jest nie tylko odchudzanie czy sport, tych czynników jest znacznie więcej i są bardzo rozległe), jak obecnie. Tylko w większości przypadków krzywdę robimy sobie na własne życzenie, bardzo nieraz świadomie.
Przepraszam za wielgachny post i może dość dosadny momentami ton, ale chciałam troszkę wspomnieć na temat, który aktualnie w wątku kwitnie, a który mi samej nie jest obcy, jak już wyżej napisałam.
Przy okazji BARDZO POLECAM ten artykuł. Właściwie całego bloga. Kobita ma niesamowitą widzę i można znaleźć tam trochę info o zależnościach między odżywianiem, sportem, dietami i funkcjonowaniem naszego organizmu, w tym oddziaływaniu na hormony.

Na koniec: ściskam zarówno wszystkie walczące o @, jak i te, które mogą się nim cieszyć; wszystkie, które może już psychikę mają zdrową, ale ciało choruje i te, u których kuleje jedno i drugie- bardzo mocno trzymam za wszystkie z was kciuki i mam nadzieję, że nie braknie wam sił, żeby walczyć o to, co naprawdę ważne- o siebie, swoje życie i zdrowie.
__________________
RUN faster - EAT better - SLEEP longer -TRY harder - AIM higher - LOVE more
day by day
GET HAPPIER!


Aparatka
20.12.2012 - góra
21.03.2013 - dół + wyciągi

Edytowane przez aniolbezskrzydel89
Czas edycji: 2013-09-28 o 21:24
aniolbezskrzydel89 jest offline Zgłoś do moderatora