nie mam dziś spania... tż wyjeżdża, znów słomianą wdową zostaję. A nie lubię sama w chacie siedzieć... Chociaż sobie posprzątam, tak, żeby nie widział, bo ostatnio mi marudzi, że "za sterylna" się zrobiłam i jak mu tłumacze, że domek musi być czyściutki dla malucha, bo wszystko liże, gryzie, poznaje świat przez gębę
to mi mówi, że u niego sterylnie nie było i jakoś żyje
ale ja chcę, żeby było czysto i już. Czy to tak trudno zrozumieć? Sposób wychowywania jego mamy mi nie pasuje, widzę, ze popełniła sporo błędów, więc na pewno nie będę się na niej wzorowała, ani w kwestii czystości, a raczej jej braku, ani żadnej innej. Ostatnio, jak ją poprosiłam, żeby przy mnie nie paliła fajek, bo nie po to ja nie palę całą ciążę, żeby młody wdychał teraz powietrze z extra gównianym dodatkiem od swych pierwszych chwil jeszcze w moim łonie, na co ona mi "nie przesadzaj, nie zaszkodzi mi"
po czym dodała, że ona w ciąży z siorą tża paliła 1,5 paczki dziennie
durna baba. A później mi opowiadała, że się taka licha urodziła, malutka, uczulona na wszystko, co chwile zapalenie oskrzeli i płuc... a ta nie wie dlaczego
normalnie durna baba na 102! Ja twardo zakomunikowałam, że mój syn ma całe życie na to, żeby wdychać "gówno z papierosa" i chcę oddalić ten moment jak najdłużej się da, więc mimo wszystko niech się przy mnie powstrzyma.