była u mnie położna środowiskowa- mam mieszane uczucia
babka zakręcona- osiem razy o to samo pytała, zostawiła masę ulotek reklamowych i "poradników".
Pierwsze co weszła to stwierdziła, że Adaś jest zażółcony- na co ja powiedziałam, że miał żóltaczkę na co ona- aha to może jeszcze być. No to ja mówię, że on ma 3 tygodnie a ona że to tak może schodzić (no ekstra już mnie zdenerwowała) mówię, że lekarz oglądał małego i nic nie stwierdził na co ona popatrzyła i mówi "a nie, właściwie to nie jest prawie nie widać" To ku** jest czy nie? Daltonistka jakaś czy co
Potem go obejrzała i mówi, że OK tylko że uszy ma odstające trochę i żeby mu opasę zakładać
- olałam ten tekst
dobrze że nie poradziła aby gwoździami przymocować
Przyszła bez wagi więc przepisała wagę z urodzenia a obecnej nie- powiedziałąm, że mam wagę to zapytała ile waży - podałam i wpisała (mogłam podac i pół tony) po czym stwierdziła, że waga to wydatek i była zdziwiona że kupiliśmy
właściwie to nic ciekawego mi nie przekazała a tylko mnie wkur** bo przylazła i pukała do drzwi- ja przewijałam małego więc protest był na przewijaku a ona wali w drzwi. Drę się "chwileczkę" (kuźwa przecież słyszy że dziecko płacze więc chyba wie co i jak nie?) nic, dalej wali więc ja znów się drę "moment" no to za klamkę łapie
w końcu odłożyłam na wpół ubrane dziecko do łóżeczka aby te cholerne drzwi otworzyć. W efekcie Adaś się rozkrzyczał ze złości, że nie jest ubrany tylko w łózeczku leży i kwękał cały czas a ona do mnie "może on jest głodny" ja mówię, że jadł 20 min temu aż ulał a ona mówi abym go spróbowała przystawić. Po co ja będe na siłę dziecko cyckiem zapychac skoro widzę, że jest zły na to przewijanie (kończyłam go ubierać już na łózku)- powiedziałm jej że jest zły bo rytuał przewijania został zakłócony i mój syn nie lubi być rozbierany, na co ona poleciła mi układanie dziecka na brzuszku z gołą pupą
potem powiedziała aby grubo nie smarować pod pieluchą tylko cieniutko aby skóra oddychała- ok tylko jak ja mam smarować cienko jak mały wierzga kopytkami na przewijaku? Smaruję tak jak leci i jakoś odparzenia nie ma- a przynajmniej ja nie widzę
Poszła po jakiś 20 minutach i za tydzień znów przyjdzie- po co ja w ogole zgłaszałam aby przyszła
a właśnie- Adaś ma na pupie jedną krostkę- panikować, że coś z tyłkiem nie tak? chyba nie...