Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Vanille Intense Nicolai – wanilia mało jadalna, z początku nieco kwaśna, dzięki pomarańczy i nieśmiertelnikowi, później dymna, gęsta, z dużą ilością goździków. Ciekawy, bardzo trwały zapach.
Blanc des Cotons Sinfonia di Note – najpierw to zapach czystego, wilgotnego jeszcze prania, z nutą cukierkowej słodyczy – trochę przypomina mi tu zapach marki Clean. Później robi się ciekawiej – nuta czystości robi się coraz gęstsza, bardziej pudrowa i słodsza – kojarzy mi się z zapachem cukru pudru. Końcówka jest już lżejsza i znów przypomina po prostu czyste pranie.
Vanille Absolu Montale – ciężka, spożywcza, gęsta wanilia – nie jest jednak zbyt słodka, dzięki dużej dawce nieco metalicznych goździków. Nie do końca mi pasuje, bo jest w nim coś sztucznego i tłustego – jak pachnące akcesoria do samochodów. Szkoda, że nie czuć w nim obecnego w nutach cynamonu, bo mogło być interesująco, a jest tak sobie.
Iris Absolute Washington Tremlett – zapach, na który natrafiłam przy poszukiwaniach kopii Teint de Neige. Ładny, pudrowo – mydlany zapach, choć irysa w nim niewiele – mamy tu raczej różę i nieco fiołków, w połączeniu z białym piżmem. Dużo mniej intensywny i mniej gęsty niż TdN.
Les Nombres d'Or Vanille Mona di Orio – wanilia mało spożywcza, choć słodka, nieco alkoholowa, jak likier jajeczny. Są tu również goździki, ale nieładne, zwietrzałe – jak zapach szuflady po przyprawach. Baza jest nieco pudrowa, piżmowo – ambrowa. Całość niestety dziwnie na mnie lekka i mało esencjonalna.
__________________
Some organisms are so good at camouflage they forget they exist.
|