Od razu zastrzegam, że nie piszę osobiście, tylko odnoszę się do zaprezentowanego sytemu. Który zresztą już się tu pojawiał w opisach innych Wizażanek.
Takie podejście, to chyba jednak jest jakaś kwestia do przepracowania z samymi sobą, a nie do zamiatania pod dywan i maskowania osobnymi kontami.
Przecież i tak widzicie, że kupujecie, no to co za problem tak naprawdę? Chyba tylko taki siedzący w głowach i "do wypielenia chwast"
Ja bym chyba się źle czuła w sytuacji , w której wiem, że robię coś tylko dlatego, że mój partner nie widzi, że to robię.
No i nie wiem czy to działa na dłuższą metę, bo rodzina to także "przedsiębiorstwo". Powinna mieć zdolność zarządzania całym majątkiem i np. inwestowania. To pozwala na jej perspektywiczny rozwój finansowy.
Tak nie bardzo ogarniam, jak w wyżej opisanym systemie, można np. zdecydować się wspólnie na większą, rozwojową inwestycję typu kupno firmy , albo nieruchomości w jakimś celu.
Skoro środki są poukrywane przed "inwestorami" i nie wchodzą w skład ogólnego majątku, to nawet się nie wie, jakim potencjałem się dysponuje i jakie możliwości się w związku z nim mogą przed rodziną otworzyć.