[Noodle Soup]

Napisane przez Britycja

ja to jeszcze mam pecha z fryzjerkami...do jakiej bym nie poszła to każda chce eksperymentować, zwłaszcza z kolorem... także podcinam włosy sobie sama by nie zostać królikiem doświadczalnym, a na upięcia się nie godzę...niektóre z nich mają chrapkę i robią tapira jak dla konia

Osobiście nie miałam jeszcze złych doświadczeń z fryzjerami, ale pamiętam jedną sytuację, gdzie na miejscu panny młodej bym zatłukła.

Byłam chyba 'zamówiona' na 10 na makijaż - ślubny. Dziewczyna miała być już po fryzjerze. Nagle się okazuje, że fryzjerka, z którą była umówiona, nie otworzyła w ogóle salonu Po prostu wystawiła młodą i jej 3 krewniaczki do wiatru. Potem było szukanie na szybko fryzjera (w sobotę rano...). 2 godziny obsuwy, ja robiłam makijaż w 20 minut, bo panna dotarła grubo po 12, a przed 13 była już taksa, bo o 13 ślub.

Normalnie szkoda słów, cały dzień skopany - i to jeszcze jaki! Na szczęście udało mi się trochę uspokoić dziewczynę przy malowaniu, ale nie będę oszukiwać, że w 20 minut nie udało mi się zrobić tego, co bym chciała.