Dot.: Nie umiem w MakDrajwa, czyli proste rzeczy, które sprawiają trudność
Myli mi się wstępny ze zstępnym i najemca z wynajmującym - zawsze muszę to sprawdzać.
Nie potrafię od razu powiedzieć, która strona jest lewa, a która prawa - zawsze muszę pomyśleć, którą ręką chwyciłabym długopis.
Gubię się w przejściach podziemnych, zwłaszcza w Warszawie. Nigdy nie mogę wyliczyć, ile muszę iść, by dotrzeć na drugą stronę ulicy i zawsze najpierw wychodzę na jakiś przystanek tramwajowy.
Nigdy nie udało mi się zrobić prawidłowego fikołka ani skłonu z dotknięciem stóp palcami przy idealnie prostych kolanach.
Jeśli ciasto nie jest kruche ani nie zawiera proszku do pieczenia bądź drożdży, tylko cała sprawa tkwi w odpowiednio ubitej pianie z białek ostrożnie wymieszanej z resztą składników, to nawet nie podejmuję się pieczenia, bo z góry wiem, że tylko zmarnuję składniki.
Nie umiem utrzymywać porządku. Może być posprzątane na błysk, a trzy dni później i tak mieszkanie wygląda, jakby przeszło przez nie tornado.
Nie umiem gospodarować pieniędzmi. Nawet jeśli całkiem sporo wpłynie mi na konto (mam dość nieregularne dochody, raz więcej, raz mniej), to i tak pod koniec miesiąca na nic mi nie starcza.
|