[Aeterna]

A Coccinelle by Ci zaraz powiedziała, że Ona się nie odmóżdża.
Tak się drapię w głowę, i myślę, że ja chyba też nie.

Uczę się doprowadzić do tego, by łóżko było dla mnie strefą niedostępną dla wszelakich stresujących myśli, wiadomo, przynajmniej dla mnie, że przed zasypianiem robi się jakiś bilans dnia i planuje następny, choć ten jutrzejszy i tak już został zaplanowany wcześniej.
To bym chciała umieć robić, złym lub niepotrzebnym myślom ani kroku dalej i autentyczny: pełen relaks.

Lubię też, niczym Scarlett O'Hara ^^ zostawiać problem do przespania się z nim, albo, gdy nie wymaga natychmiastowego rozwiązania, zostawić go naprawdę na zasadzie pomyślę o tym jutro, i kompletnie w danym dniu zagadnienie na legalu olać. To umiem robi ć bez trudu. :P

A tak... No różnie.
Oglądam, co chcę obejrzeć, może być coś fajnego jak Władca pierścieni, może być coś głupawego, jak American Pie (też wczoraj oglądałam, oklepali formułę w 2 do bólu, ale i tak mi się spodobało :P. Choć na tej scenie z sikaniem Steve'owi na głowę miałam naprawdę ochotę przełączyć, to było za długie, nawet jak na zamiłowanie twórców takich filmików do sikania, pierdzenia i różności w ten deseń.
Dłubię sobie w biżu, albo tylko planuję, co sobie podłubię.
Maluję sobie cuś. Teraz szukam jakiegoś fajne wzoru na torebkę.
Robię mega porządki w rzeczach i papierach.
Włażę do wanny, na jak długo mogę. :P
Czytam coś, gazetki, książki, necik.
Nie chce mi sie nawet patrzeć na telefon.
Gapię się w niebo.
Planuję, co będę robić dalej, i po co mi to (co chcę 'osiągnąć'; i dot. bardziej rzeczy przyjemnych, niż nieprzyjemnych), szukam sobie jakiejś organizacji tego.
Przeglądam sobie sklepy netowe, i zastanawiam się, czy by sobie czegoś nie kupić. Ale to robię niezbyt często, staram się nie szaleć i nie kupować rzeczy raczej zbytecznych, w sumie, nie mam takiej potrzeby.
Zakupy lubię, jak wiele kobiet, ale staram się nie przesadzać, o, może tak; i chyba już się tego nauczyłam.