Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Zdrada, opowiesc ze szczegolami, po co?
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2016-03-09, 21:22   #2
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Zdrada, opowiesc ze szczegolami, po co?

Cytat:
Napisane przez kastl Pokaż wiadomość
Witam. Jestem mezczyzna, ale to moze lepiej - kobiecy punkt widzenia tez sie przyda. Niedawno zdradzila mnie zona. Uwazam, ze o zdradzie lepiej nie wiedziec i zona mi nie powiedziala. Dowiedzialem sie od 'zyczliwych' osob juz po wszystkim. Polzartem-polserio wspomnialem zonie co uslyszalem, ona wtedy zaczela nerwowo oddychac i widzialem, ze cos jest nie tak. Chwile potem glosno sie rozplakala i przyznala sie. Powiedziala, ze on nic dla niej nie znaczyl, ze tylko 3 razy sie z nim spotkala, ze szybko zakonczyla to, ze najwazniejszy jestem dla niej ja. Pewnie standardowo sie tak zdradzajace zony tlumacza (a przynajmniej tak mysle z filmow i historii znajomych, bo nigdy przedtem sam nie bylem w takiej sytuacji). Zdrade wybaczylem. Nie chcialbym byc krytykowany za wybaczenie zdrady (choc pewnie bardziej mnie beda krytykowali na meskim forum, na ktorym tez zapytalem). Taka decyzje podjalem i juz. Taka decyzje podjalem i juz. Tak rozumiem malzenstwo. Dziewczynie bym pewnie nie wybaczyl, ale to jest moja zona i uwazam, ze malzenstwo powinno sie starac ratowac nawet po zdradzie. Byla przysiega przed Bogiem, ze na dobre i na zle, zona ja zlamala zdradzajac, ale ja musze dotrzymac i ratowac. Tak to rozumiem. Wybaczylem, ale... Chcialem wiedziec wszystko. Nie wiem po co mi to bylo. Dopytywalem zone, wrecz prawie sila zmusilem ja by mi powiedziala kto to. Powiedziala, nie znam go, ale znalazlem go na fejsie. Nie pislalem do niego nic, tylko ogladalem jego zdjecia i sie jeszcze bardziej wkurzalem. Potem zmusilem ja, nie wiem co mnie podkusilo, do opowiedzenia mi szczegolowo jak bylo. Nie chciala opowiedziec i miala racje. Mowila, ze to niepotrzebne, ale ja mowilem, ze mam prawo znac cala prawde. Chcialem wiedziec wszystko. Po dwoch dniach robienia awantur w koncu zmusilem ja do tego. To byla tortura dla niej i dla mnie. Plakala i opowiadala, a ja sluchalem i jeszcze bardziej mnie to dobijalo, ale zmuszalem ja by mowila dalej. Nie wiem, po co mi to bylo. Chyba z bezsilnosci chcialem wiedziec wszystko. Przedwczoraj mi to opowiadala i od przedwczoraj ja to wszystko widze! Wiem jak sie poznali Wiem w jakich pozycjach to robili. Wiem gdzie. Wiem nawet jaka byla pogoda jednego z tych razow, bo mowila ze raz ja zlapal po drodze deszcz. Wiem ze dwa razy po ciemku to robili a za trzecim nie bylo mozliwosci bo spotkali sie w dzien i stojac przed nim nago zakryla lono rekoma, zeby nie widzial jej tatuazu, bo ma wytatuowane na lonie moje imie. Nie wiem po co mi to bylo. Robie tylko przez to coraz wieksze awantury. Wzialem wolne w pracy. Zona tez, bo przez to wszystko nie moze pracowac. Caly dzien razem w domu jestesmy oboje, wiec ciagle awantury. Zona zapewnia, ze zniesie wszystko, bo to jej wina. Wybaczylem i zdania nie zmienie. Pewnie nigdy nie zapomne tego wszystkiego, ale jak myslicie, czy mozliwe ze kiedys przynajmniej oslabnie to na tyle by moc normalnie zyc?
Ty deklarujesz chęć wybaczenia i nie odszedłeś. Ale to nie jest równoznaczne z WYBACZENIEM, które jest procesem rozciągniętym w czasie. Przede wszystkim to powinniście serio udać się na terapię, bo zdrada nie pojawia się z sufitu (pomijając możliwość, że ktoś ma po prostu kur... charakter, bo czasami to jedyny powód i z tym to nic nie da się zrobić). I nie da się jej również tak z sufitu wybaczyć, wzruszyć ramionami i przejść nad tym do porządku dziennego. Myślałeś, że się tak da, ale już widzisz, że to tak nie działa. Jeżeli nie dotrzecie do źródła problemu, to za rok, dwa, pięć będzie powtórka z rozrywki. Bo teraz żona ma wielkie wyrzuty sumienia, pewne też boi się rozstania, ale z czasem to słabnie, a problemy, które do tego doprowadziły wracają.

Edytowane przez 201803290936
Czas edycji: 2016-03-09 o 21:24
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując