Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Problem ze współlokatorką
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2016-10-18, 00:26   #1
Carousel
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 531

Problem ze współlokatorką


Hej, dziewczyny, mam problem i mam nadzieję, że coś mi doradzicie. Niby nie jest to coś, co spędza mi sen z powiek, no ale ;>

Od tego roku akademickiego wprowadziłam się do nowego mieszkania. Mieszkanie dwupokojowe, jeden pokój jest mój, a w drugim mieszka córka właściciela - dziewczyna w moim wieku. W sumie jest całkiem w porządku, może przez te dwa tygodnie nie zostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami do końca życia, ale nie było między nami żadnych zgrzytów, a nawet całkiem miło nam się rozmawia. I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że podczas mojej nieobecności ona wchodzi do mojego pokoju. I nie mówię tu o nieobecności, kiedy np. jestem na zajęciach czy gdzieś wychodzę i nie ma mnie kilka godzin, ale kiedy wyjeżdżam na weekend.

Na to, że u mnie była, mam dowód w postaci rolet. Kiedy wyjeżdżałam w piątek, były spuszczone do połowy, a kiedy przyjechałam wczoraj wieczorem, były podniesione. Tak, tak, powiecie, że może mi się wydawało, że kto tam przywiązuje wagę do rolet i że pewnie nie pamiętam, że sama je podniosłam. Tydzień temu też mi się tak wydawało, że może rzeczywiście nie zwróciłam uwagi, ale tym razem wyjeżdżając, zrobiłam zdjęcie, a ono już chyba nie kłamie. Ewidentnie u mnie była.

Uprzedzając pytanie: nic nie zginęło. Zresztą, nie miało nawet co zginąć, bo nie trzymam tam cennych rzeczy - laptopa wzięłam ze sobą do domu, pieniądze i kartę też trzymam przy sobie, dokumentów też tam nie mam, nie mówiąc już o kluczykach do samochodu, bo przecież nim wracałam. Jedyne, co mogłaby mi wziąć, to ciuchy, ale raczej jej o to nie podejrzewam, bo przecież bym zauważyła. Zresztą, nawet gdyby cokolwiek zginęło, to wiadomo, że zaczęłabym podejrzewać ją, a gdyby już chciała coś ukraść, to przecież zrobiłaby wszystko, żebym nie zauważyła, że u mnie była. Nie podejrzewam jej o taką głupotę, że planując odwiedziny u mnie w pokoju w jakimś 'niecnym' celu, zrobiłaby tak szkolny błąd i zostawiła dowód, po którym mogłabym się zorientować, że u mnie była.

Naprawdę, nie wiem, o co może jej chodzić, nie mam kompletnie żadnych pomysłów, dodam tylko że raczej nigdy nie wchodzi do mnie, kiedy mnie tak 'normalnie' nie ma, w sensie kiedy na przykład wychodzę popołudniami albo wieczorami, a ona wtedy jest, a było sporo takich sytuacji w ciągu ostatnich dwóch tygodni. I mówię: nie jest to jakaś wielka sprawa, ale kurczę, jakoś dziwnie się czuję ze świadomością, że ktoś spaceruje sobie po moim pokoju podczas mojej nieobecności.

Nie wiem, jak to rozwiązać. Bo OK, mogłabym powiedzieć, że wiem, że do mnie weszła i zapytać, dlaczego, ale to przecież nie sprawi, że przestanie to robić. Jeśli będzie chciała, będzie to robić nadal, tylko po prostu sto razy bardziej postara się, żebym na pewno tego nie zauważyła. Nie sprawdzę tego i tak, i tak, a przecież nie o to chodzi. Nie chcę też się z nią kłócić, bo mówię: jest bardzo w porządku, raczej dobrze się dogadujemy i nie chcę tego psuć, tym bardziej, że jest córką właściciela. Wyprowadzka też średnio mi leży, bo to mieszkanie w świetnej lokalizacji i bardzo tanie, jak na ceny, które można spotkać w mieście, w którym studiuję, a wiadomo, że teraz tym bardziej ciężko będzie cokolwiek znaleźć. Jakieś pomysły? Rady? Spostrzeżenia? Liczę na was, dziewczyny.
__________________
Piszę.
Carousel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując