Dot.: Aborcja niemożliwa - Kościół ściga zgwałconą dziewczynę
A mnie trzęsie tylko i wyłącznie z żalu nad tym dzieckiem, nad tym płodem, który się nie urodzi. Nie potępiam tej dziewuszki, zrobiła co uważała za najlepsze, jej decyzja.
Ale mnie moze byc żal tego dziecka, że się nie urodziło. Czy także ten mój żal jest zbyt chrzescijański i katolicki i nie na miejscu? Czy należy sie tylko cieszyć i nie pamiętac już o tym "czymś"?
Żałuję, że ta ciaża się "przytrafiła", żałuję tej dziewczynki, żałuje jej dziecka...
Tak samo jak żałuję dzieci bitych przez rodziców, czy głodujących i mordowanych w Afryce.
Ale nie wiem czy ten mój żal jest na miejscu, bo to takie ... moherowe...
|