Dot.: On nie żyje...
Wspolczuje. Czas jednak leczy rany. Zyj najlepiej jak potrafisz - to jedyne, co mozesz zrobic. Z ciekawosci przeczytalam inne twoje posty. Wylania sie z nich smutny obraz toksycznego zwiazku i dziewczyny uzaleznionej od swojego faceta. Byc moze paradoksalnie dostalas szanse na lepsze zycie a raczej cudem go nie zmarnowalas jako mlodziutka zona mezczyzny, na ktorego nie moglas liczyc i ktory ciebie oszukiwal. Mloda jestes, jeszcze wiele smutku ale i radosci cie spotka, cale zycie przed toba - nie zmarnuj tego.
|