Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - łupież Różowy Gilberta!
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2018-06-08, 16:12   #301
layla9
Przyczajenie
 
Avatar layla9
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 15
Dot.: łupież Różowy Gilberta!

Dawno tu nikt nie postował, ale mam nadzieję, że ktoś się do mnie odezwie, bo potrzebuję jakiegoś wsparcia z tych cholerstwem.

Moja choroba przebiegła do tej pory tak: wszystko zaczęło się u mnie chyba 18.5 (dzisiaj jest 8.6). Wtedy zauważyłam trzy plamki na tułowiu, wszystkie z prawej strony niedaleko siebie. Byłam pewna, że coś mnie ugryzło (mieszkam w UK i jest teraz sezon na obrzydliwe pająki). No więc starałam się to zlekcewarzyć i nie myślałam o tym. Nie piekło, nie swędziało, nie bolało. Czułam się jak zwykle, chociaż byłam zmęczona. Nic mi się nie chciało i szłam wcześnie spać. Kilka dni później zouważyłam, że mam podobną, jednak sporo większą, płaską, suchą plamę na lewym udzie. Myślałam, że mam suchą skórę, bo zrobiło się ciepło jak nigdy. Zaczęłam smarować się balsamem do ciała z Dove. (Dzisiaj już wiem, że ta plama na udzie to cała "matka" tych innych plamek, tzw. blaszka macierzysta czy coś). Mijały kolejne dni, 31.5 zaczęłam brać chłodniejsze prysznice, bo myślałam wtedy jeszcze, że to sucha skóra i tyle. Jednak to na plamki też nie pomagało. W sobotę 2.6 zaczęłam się martwić, że te plamy to eczema, ale moje zmartwienie minęło kilka dni później. Ostatnia niedziela, 3.6, zauważyłam kolejne plamki na tułowiu z lewej strony, również na podbrzuszu. Nie pasowało mi to do eczemy, która swędzi niemiłosiernie. Moje plamy nie swędziały, własciwie wcale mi nie przeszkadzały, oprócz tego, że martwiły. Wszystko udokumentowałam zdjęciami więc jak ktoś chce - mogę wrzucić. . W poniedziałek wieczorem po prysznicu zauważyłam wysypkę z obu stron na bodbrzuszu tak jak są kości biodrowe i to się lekko łączyło i szło do góry. Przeraziłam się, nasmarowałam balsamem i obejrzałam całe ciało. Wysypka była tylko w tym miejscu. Zaczęłam czytać w internecie na ten temat. Nie szukałam długo. Znalazłam fora polskie i Brytyjskie, zdjęcia i strony opisujące to paskudstwo. Z poniedziałku na wtorek w nocy nie umiałam zasnąć, kręciło mi się w głowie. Dostałam (spóźnioną o jakieś 5 dni) miesiączkę. Ucieszyłam się, ale dało mi to wiele do myślenia. Cały ostatni miesiąc (maj) byłam mega zestresowana. Miałam mnóstwo egzaminów, zaliczeń, terminów na studiach. Do tego straszne problemy z sąsiadami i wizyty na policji z tego powodu. W maju, miałam trądzik na twarzy, głęboko pod skórą, bolące wypryski (prawdopodobnie pierwszy znak, że mój organizm potrzebuje spokoju i zadbania). Z tego wszystkiego uznałam, że powodem mojej spóźnionej miesiączki był właśnie stres. Myśląc o tym i czytając skąd bierze się łupież giberta, którego symptomy są identyczne do tego przez co przeszłam - doszłam do wniosku, że zaniedbałam się będąc w ciągłym stresie i nieodpowiednim odżywianiu (kawa, byle jakie śniadania) przez dużą część maja. W środę 6.6 moja wysypka na podbrzuszu się zaczerwieniła zaczęła lekko swędzieć ale nie na tyle, żebym nie mogła spać czy funkcjonować. Byłam przerażona. Po południu poszłam na słońce, po tym jak przeczytałam, że słońce bardzo pomaga w pozbyciu się tej wysypki. Spędziłam na słońcu jakoś godzinę. Zaczęłam krwawić z nosa, nic wielkiego, ale chusteczka była poplamiona krwią. Wróciłam do domu by zobaczyć że moja wysypka jest bardziej czerwona. Zjadłam chyba drożdżówkę z serem, wypiłam szklankę kubusia. Leżałam sobie i zauważyłam, że wysypka na podbrzuszu jest bledsza i choć rozprzestrzenia się w górę do żeber i pod piersi jest o wiele delikatniejsza, trzeba się przyjżeć żeby ją zauważyć. Jednak na wewnętrznych stronach nadgastków pojawiły się kolejne maleńkie kropeczki (już wiedziałam, że tam też mnie wysypie) i chciało mi się płakać. Serio, coś jest w tej chorobie, że jest się mega wrażliwym. W jednej minucie się usmiecham a w kolejnej chce mi się płakać i jestem strasznie smutna. Do tego śpię bardzo dużo i jestem zmęczona. Wczoraj (czwartek) umówiłam się do lekarza. Moje plamy "matka" i te mniejsze plamki, córki, suche, które pojawiły się pierwsze praktycznie zaniknęły, ledwo je widać. Poszłam do lekarza i mu to pokazałam, mało było widać, ale opisałam mu że miałam najpierw suche plamy tu, tu i tu, a potem ta wysypka (jakbym była lekarzem już bym wiedziała, że to ten gibert). Zapytał mnie czy nie stosuje nowych kosmetyków, płynów do prania itd. No i czy się nie stresowałam. Powiedziałam, że tak, że w zeszłym miesiącu i uznał, że "wszyscy miewamy problemy ze skórą gdy się czymś martwimy i przemęczamy organizm". Nie zdiagnozował niczego, przepisał jakieś tabletki na "wiosenne alergie" (nie biorę tego shitu) i krem ExoCream na bardzo suchą skórę i problemy typu eczema na swędzenie. Nie używałam jeszcze bo póki co nie swędzi aż tak. Wysypka na podbrzuszu jest też mało widoczna, wczoraj po prysznicu dopiero zaczęła mnie lekko swędzieć, ale nic co może mi przeszkadzać w życiu czy spaniu. Na nadgarstrach zrobiła mi się kolejna wysypka różowa po umyciu albo smarowaniu basamem. Jak nie dotykam to ją ledwo widać, dopiero pod światło widać takie maciupkie krostki. Wysypka która przeszła z podbrzusza na żebra, pod piersi i ogólnie brzuch, jest taka sama - bardzo słaba, ledwo widoczna, właściwie nie swędzi. Nogi nietknięte, jedynie na lewym udzie, przy lini bikini jest delikatna wysypka już od może trzech dni i nie jest bardzo czerwona ani się nie rozprzestrzenia. Też nie swędzi. Wydaje mi się, że tam schodzi i jest jej coraz mniej.

Dzisiaj obudziłam się pełna nadziei (jak co dzień) bo nie mam nowej wysypki, ale wiem, że do wieczora wszystko się może zmienić i prawdopodobnie znowu będę zdołowana. Taki smutek i zmęczenie jest częste z tego co czytam na forach polskich i brytyjskich/amerykańskich. Wiem, że niektórzy przechodzą to w męce bo swędzi i trwa dłużej niż przewidywano itd. Jednak z tego co czytam, u większości przechodzi. Nie wraca. Uczucie zmęczenia, ból głowy, osłabienie, to też częste objawy z tego co wyczytałam. Ja z kolei mam lekki katar, w sensie mokro w nosie ale nie cieknie, sporo też kicham jak nigdy. Pocieszam się tym że nie jestem sama. Będę pisać tutaj co dalej i czy mi minęło. Trzymam kciuki za wszystkich którzy przez to przechodzą, niby takie nic, ale strasznie dziwne i uporczywe choróbsko.

A, i odstawiłam kawę, piję zieloną herbatę, dużo wody. Będę starać się jeść więcej owoców i warzyw. Wzięłam też dzisiaj dwie tabletki rutinoscorbin. Zaraz idę po wapno do picia. Myję się samą, letnią wodą bez żeli, płynów pod prysznic. Staram się brać szybkie prysznice, bo po nim wysypka robi się bardziej czerwona i chwilę swędzi. Na brytyjskich forach wyczytałam, że myją ciało szamponem head & shoulders i niby to pomaga. Nie wiem, nie próbowałam. Słońca nie ma akurat dzisiaj żebym mogła się wygrzać, ale mam wrażenie że po ostatnim pomogło. Nie dotykam wysypki, chyba że smaruję balsamem, nie drapię, choć momentami bardzo bym chciała.

Czy ktoś mi może powiedzieć czy te minimum trzy tygodnie męczarni z tą wysypką to się liczy od plamek czy od samej wysypki? Bo odliczanie dni daje mi jedyną nadzieję, że to wkrótce zniknie.

Sorry za tą lekturę, ale chcę pomóc jak tylko mogę, bo wiem jakie to jest wkurzające.
layla9 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując