Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Chodzenie po górach
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2008-09-03, 21:20   #3575
bemolka
Zakorzenienie
 
Avatar bemolka
 
Zarejestrowany: 2005-04
Lokalizacja: okolice Wrocka
Wiadomości: 3 867
Dot.: Chodzenie po górach

witam wszystkich
ja już (albo dopiero) 3 dzien w Tatrach a mój Haniutek juz sie buntuje i chodzic ze mną w góry nie chce. ech.
dzien "zerowy" spędziliśmy jako rozgrzewkę i postanowiliśmy pomaszerowa z Rabki Zdroju na Turbacz. Z racji tego że mięśnie przez pół roku nam spały bylo ciężko, choc musze przyznac ze szlak sam w sobie nie jest ciezki a schroniska po drodze jeszcze wszystko ułatwiają. Ale widokowo kiepsko.
dzien 1 - przyjazd do Zakopanego i szybka decyzja że idziemy się przejśc na Nosal. Było super! poszliśmy zielonym sprzed Kuznic, przy dopiero co rozruszanych dzien wczesniej nogach dosc męczące dla nas podejscie kamiennymi schodami, ale co tam, widoki przepiekne. Gorąco. Malo ludzi. Potem poszlismy przez Polane Olczyską na Wielki Kopieniec. Sama droga prosta, niewymagająca kondycji, natomiast "przerazilo" nas samo podejscie na Kopieniec, dosc strome, ale wchodzi sie szybko, a na szczycie jeszcze lepsze widoki - warto bylo. Powrót do Topolowej Cyrhli a stamtąd asfaltem bardziej do centrum.
dzien 2 - Pogoda dalej dopisuje, słyszeliśmy jednak że za pare dni ma sie popsuc i padac, wiec korzystajac z panujacego jeszcze upalu chcielismy , a wlasciwie ja chcialam zobaczyc "najwieksza atrakcje" czyli Morskie Oko. na parkingu w Palenicy stawilismy sie przed 7, wrócilismy chwile po zmroku. Asfaltowke nam zamkneli wiec poszlismy przez Szpiglasowy Wierch. Po drodze przepiekny wodospad, a potem jeszcze piekniejszy Wielki Staw Polski. Chwila odpoczynku i idziemy dalej. Droga spokojna, duzo po płaskim, o widokach nie wspomne bo zachwycalismy sie co 5 minut Przestraszylismy sie dopiero samego podejscia na Szpiglasowa przełęcz, ale jak juz teraz siedze w wyrku to musze przyznac sama przed sobą że tak źle nie było. wchodziliśmy powoli , musialam sie czesto zatrzymywac by zlapac oddech, ale wspominamy bardzo milo. No i tu było nasze piersze spotkanie z lancuchami - rewelacja!! Zgodnie stwierdzilismy ze chcemy wiecej Na Szpiglasie zjedlismy sobie parówki ( haha, nie lubie parowek, ale na wysokosci ponad 2 tys metrow smakowaly ) podziwiając jednoczesnie te nieziemskie widoki. I do tego momentu wszystko bylo fajnie, bo teraz zaczelo sie zejscie do Morskiego Oka. Powiem tylko że jak dla mnie cholernie dlugie i cholernie nudne. Mialam serdecznie dosc. MO jakos mnie nie powalilo. Nie powiem ze brzydkie, bo usytuowane jest bardzo fajnie, ale jakos i mi i TZ bardziej spodobal sie Wielki Staw Polski. MO zdecydowanie przereklamowane. Zjedlismy sobie szarlotki (takie sobie) i czas bylo wracac. I tu dylemat - wiem ze asfaltowka do Wodogrzmotow zamknieta, ale widzac jak ludzie to olewają i ida " bo z tej strony nie ma zakazu" przez chwile tez chcialam isc, bo strasznie by to nam skrocilo marsz, a bylismt juz troche zmeczeni. Niemniej jednak = skoro zamknieta to zamknieta - poszlismy przez Swistowke. Kurde nigdy wiecej , ew jako osobna wyprawa na jeden dzien, zmachalismy sie strasznie, stromo, stromo i jeszcze raz stromo, co gorsza w obie strony. Nie tak stromo jak na Szpiglasa, ale pare godz chodzenia robi swoje i zmeczylismy sie bardziej niz wchodzac na ten dwutysiecznik. Na szczescie bylo minelo, zmeczenie zrekompensowaly nam widoki na 3 stawy i przepyszna szarlotka w schronisku. Na koniec szybki przemarsz przez Doline Roztoki, ktora wracajac wydala mi sie duzo dluzsza niz jak nia szlam rano, co rusz sie potykałam i stwierdzilam ze jutro w gory nie ide.
Wrociwszy pod osrodek prawie plakalam z bolu, nie moglam wysiąśc z samochodu. chcialam podniesc noge a ta mnie zupelnie nie sluchala. Wieczorem nawet w lozku nie moglam sie ruszac a przekrecic sie z boku na bok to byla istna tortura.
dzien 3 - Wstalimy i stwierdzilismy ze mozemy chodzic wiec w planach znalazl sie Małołaczniak przez Przyslop Mietusi. niestety cieszylismy sie za szybko, bo w polowie drogi na przyslop oboje chcielismy zawrocic, ale skoro juz zaplacilismy za parking i wejscie do TPN to chociaz taie male koleczko chcelismy zrobic i wrocic czarnym do Koscieliskiej. i bardzo dobrze zrobilismy, miesne sie rozruszały i zgodnie ( o dziwo) zdecydowalismy isc dalej na malolaczniak. Widoki po drodze super, skały koloru białego jakby z piaskowca, a poaczątek podejscia dosc prosty. Potem wiadomo , stromo i na pierwszy rzut oka strasznie, ale malymi kroczkami pokonaliśmy. Ucieszyły nas łancuchy, naprawde fajna sprawa. Na szczycie niestety wial dosc silny zimny wiatr wiec nie bylo przyjemnie, choc i tak warto bylo wejsc ze względu na widoki, pierwszy raz na zywo zobaczylismy Giewont z daleka. Potem dalej na Ciemniak i żmudne i męczące dla nas zejscie do Koscieliskiej. Chociaz ciesze sie że za radą którejs z Was wybrałam ten kierunek marszu a nie odwrotnie.

TŻ strajkuje juz na powaznie i ma dosc chodzenia wiec jutro zrobimy sobie lajcikowy spacer przez Koscieliską do schroniska zachaczając o staw smreczynski i jaskinie. Juz sie boje na samą mysl o tych tlumach, ktorych dzis mielismy przedsmak na krotkim odcinku doliny, ale watpie bym go namowila na cos innego
bemolka jest offline Zgłoś do moderatora