Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Czy ten związek ma w ogóle sens?
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2022-01-16, 21:00   #18
Moli_321
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2022-01
Wiadomości: 36
Dot.: Czy ten związek ma w ogóle sens?

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;89078281]
Poprawa waszej sytuacji materialnej, to jest wasz wspólny omówiony cel, czy tylko twój pomysł? A to że praktycznie sama za wszystko płacisz? To na jego wniosek, czy twój własny pomysł? Gotowane i sprzątanie - obiecał ci, że będzie to robić, czy wymyśliłaś sobie, że powinien? Za tankowanie też czekasz aż się domyśli, że ma oddać?
Ty z jednej strony podreślasz, że pieniądze są twoje i konta osobne, a jednak z własnej woli sponsorujesz faceta nie wiedzieć czemu.[/QUOTE]


Nie wiem, czy poprawę sytuacji materialnej można by nazwać w tym wypadku celem. Tzn oboje oczywiście chcieliśmy z czasem lepiej zarabiać, przecież on się po to dokształcał. W moim wypadku wyglądało to tak, miałam okazję zmienić pracę na lepiej płatną ale związaną z dojazdami - omówiłam to z nim - był jak najbardziej na tak, rozmawialiśmy wtedy jeszcze że on też będzie wysyłał CV, o ewentualnej zamianie mieszkania na większe. Potem okazało się, że mogę dorobić nadgodzinami - był największym orędownikiem. Wtedy już zaczęłam się trochę niepokoić, bo nie widziałam jego zwiększonego zaangażowania w ogarnianie domu. Uspokoił, że we wszystkim będzie mi pomagał. Nie pomaga. Od tego czasu rozpoczęły się moje wielokrotne prośby, przeradzające się w kłótnie, i jego głupie usprawiedliwienia, których apogeum był tekst o sprzątaczce z Ukrainy. W szczepienia wkręciłam się w listopadzie już bez konsultacji z nim, bo po co.

Z kasą - przyznaję - to ja nawaliłam. Po prostu przeskok z zarobków niecałe 3 tysiące do ponad 5 tysięcy sprawił, że raz zrobiłam duże zakupy, potem drugi raz, i wydawało mi się małostkowe prosić go nagle żeby mi oddał (wcześniej płaciliśmy mniej więcej na zmianę - ja nie z tych co rozliczają się co do grosza). On też się nie kwapił żeby robić więcej niż niewielkie zakupy (jakieś alko, chipsy, albo nagłą zachciankę). Uznałam że to w sumie sprawiedliwe, że skoro ja zaczęłam zarabiać sporo więcej to powinnam ponosić większe wydatki. Zwłaszcza, że on przecież znów miał zryw z wysyłaniem CV i myślałam że z czasem to się wyrówna, a nawet mnie przegoni finansowo bo przecież taki wykształcony. No i miał bardziej angażować się w dom, więc w ogóle... Z paliwem to samo, wcześniej oboje mieliśmy auta na benzynie i brało się te które miało pełen bak albo lepiej było wyjechać z parkingu. LPG założyłam ze względu na pracę z dojazdami i wtedy zaczęło się to pożyczanie do wyjazdów na wieś "bo ekonomiczniej" (zresztą to nie jest nagminne-dłuższe trasy raz na dwa miesiące może, bo zwykle samochodu i tak ja używam). I wtedy też myślałam, że w sumie to nie taki wielki koszt, że na pewno przeżywa to, że mniej zarabia i że przykro mu będzie jak nagle walnę tekst "oddaj mi kasę za paliwo". Jeszcze na samym początku mu tankowałam do pełna jak miał jechać na wieś. Głupia byłam On już pewnie wyczuł że może żreć i jeździć za moje, a swoje odkładać na gorsze czasy. A osobne konta to jego pomysł na samym początku związku (ja chciałam jedno wspólne gdzie przelewamy na wspólne wydatki procentowo i dwa osobne na własne wydatki). Wtedy miałam klapki na oczach, ale teraz myślę że on naprawdę planował znaleźć pracę dobrze płatną i się bał że będzie musiał wkładać na wspólne więcej niż ja, biedna farmaceutka.


W ogóle jestem po rozmowie z nim i on nie poczuwa się do żadnej winy... jeszcze jutro mamy poważniej porozmawiać, bo teraz zabrał dupę do drugiego pokoju i powiedział, że będzie spał na kanapie - przecież jutro idzie do pracy i musi wypocząć Bo ja przecież jutro tylko standardowe 8 godzin na nogach plus dwie dojazdu więc wypocząć nie muszę...
Szczerze mówiąc, gdyby nie to że rzeczywiście późno już na awantury, i wstyd przed sąsiadami, wywaliłabym go ze swojego mieszkania.

Wiem, jestem sama sobie winna. Widocznie facet miał skłonności do pasożytnictwa, a ja dałam mu idealne warunki, żeby się rozwinęły. Ale przyrzekam że jutro się z nim rozprawię. W sumie to teraz czuję ulgę. Wiem, że to niedługo się skończy.
Moli_321 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując