Napisane przez Personek
Można kochać zwierzęta, ale są pewne granice, bo mimo wszystko to nadal TYLKO zwykłe zwierzęta.
Gdy moją partnerkę bolał brzuch, zajmowałem się nią, głaskałem, przytulałem, a jej ukochane koty miały ją gdzieś.
Albo kiedy była osłabiona, dostała zawrotów głowy, widziała mroczki przed oczami i straciła przytomność, koty jakby nigdy nic nie zainteresowały się tym, tylko w najlepsze chodziły po pokoju, skakały, bawiły się.
Dlatego tylko głupcy stawiają zwierzęta na równi z ludźmi, czy partnerem
Podobają się mi wypowiedzi pani Robot - przedstawiane przez nią argumenty są sensowne, logiczne i racjonalne.
Nie rozumiem podejścia - to jest kotek, trzeba go tulić, miziać, całować, pozwalać mu na wszystko i po kontakcie z nim nie umyć rąk podczas robienia posiłku
---------- Dopisano o 10:05 ---------- Poprzedni post napisano o 10:01 ----------
Ps. A moja dziewczyna zwraca się do kota per synku i to bynajmniej wcale nie w sposób żartobliwy, tak jak i mówi o sobie - mamusia już daje jeść
Mam mieszane uczucia co do tego. Niby nic złego nie robi, ale to przesada bo nie mówimy o prawdziwym dziecku, ale zwykłym dachowcu
Lubię te koty, ogólnie lubię zwierzęta, ale moim zdaniem traktowanie zwierząt jak ludzi mija się z celem - bo ludziom nie pozwala się na wszystko.
Czy zgodzilibyście się by wasze dziecko/siostra/brat/itp
chodził po stole, albo wskakiwał w środku nocy do łóżka i was budził?
No nie? Skąd więc specjalne traktowanie i nadwyżka praw dla kotów?
|