[MaggieGo]

Dziewczyny, proszę o radę.



Co myślicie o tym, że facet po pierwszej randce twierdzi, że się zakochał?



Moje dotychczasowe związki zawsze były z kolegami - z pracy albo z uczelni. Po trzydziestce drugi taki związek mi się rozpadł i po okresie singielstwa postanowiłam kogoś poznać. Piszę o tym, bo po prostu nie mam doświadczenia w randkowaniu z kimś, kogo jeszcze nie znam na innej stopie, a to tu ważne.



Zarejestrowałam się na portalu, długo wybrzydzałam, już myślałam, że nikt ciekawy się nie trafi, ale w końcu trafił się ktoś, z kim się umówiłam. Popisaliśmy i poszliśmy na kawę. Spędziliśmy ze sobą jakieś dwie godziny i było miło, ale tak dość neutralnie, bez jakiegoś ostrego flirtu. Po spotkaniu on zaczął mi pisać, że się zakochał, a potem nazywać np. "najdroższą", chociaż z mojej strony nie było żadnej deklaracji, że to odwzajemniam, powiedziałam mu tylko, że chętnie się spotkam jeszcze raz i popisaliśmy o różnych sprawach. Czy to jest aż tak nienormalne, jak mi się wydaje? Bo mam wrażenie, że to jest zachowanie albo bardzo naiwne, niedojrzałe, albo taki tani sposób uwodzenia. Tymczasem facet nie jest głupi, ma doktorat i solidną pracę, ale ja też nie robię chyba wrażenia takiej głupiej, żeby dać się zmanipulować słodkimi słówkami.



Kolejne spotkanie odkładam, bo jestem tym jego zachowaniem spłoszona, a z drugiej strony nie zdecydowałam się tej znajomości zerwać, bo on jest ciekawy, w dużej mierze w moim typie i biorę pod uwagę, że może panikuję niepotrzebnie.


Co myślicie? Wiem, że i tak ja muszę zdecydować, co z tym zrobić - i że pewnie najlepiej byłoby po prostu się spotkać, zobaczyć, jak się sprawy potoczą i albo go posłać na drzewo, albo się z nim związać - ale i tak będę wdzięczna za jakieś Wasze uwagi albo historie.