2007-08-17, 20:23
|
#2687
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: na żeliwnej żerdzi
Wiadomości: 3 515
|
Dot.: Moja kolekcja perfum - część III
Cytat:
Napisane przez taka taka
ja też mam fiołki Yardleya, trzeba przetrwać pierwsze 10-15 minut, w których czuję metaliczne i chemiczne nuty, potem robi się miło, ale nic specjalnego, takie same fiołki bez dodatków i charakteru, trochę sztuczne, na mnie bardzo trwały zapach, pod sam koniec (po 7-8 godzinach) najładniejsze
nie ma w nich ani wilgotnej świeżości (Penhaligon's), ani pudru (A Goutal), ani świeżości (Black KC, JChB), ani w końcu spapranego fiołka z Insolence
drugi raz bym nie kupiła
|
Zgadzam sie co do Yardleya - ładne, ale sztuczne.
To, ze są czystym fiołkiem mi nie przeszkadza bo wszak o to mi właśnie chodziło.
Njapiękniejsze fiołki moim zdaniem to Violette-Menthe - najbardziej odpowiadają moim potrzebo - natomiast Violetta di Parma najwierniej oddaję zapach samych kwiatów. Yardley jest nieco sztuczny - chemiczny - nie wiem jaka jest róznica między woda toaletową a dezodorantem - podejżewam, ze woda jest łagodniejsza i mniej jest w niej tej chemicznej nutki właśnie - ja mam dezodorant.
Jeśli chodzi o Tesori - tez drugi raz bym chyba nie kupiła - ale nie płaczę, że mam
Dla mnie są bardzo podobne, ostre - przypominaja mi zapach raczej męski. Jeszcze nie wiem co o nich mysleć, musze dłużej ponosić powdychać, wczuć się mocniej
__________________
Fav
|
|
|