[tricomi]

ja kompletnie się zraziłam do wizażu po zapisaniu się do takiej jednej szkoły na śląsku. Cała ta szkoła to kompletna ścima! Miałam zajęcia w trybie zaocznym, a i tak co drugie odwoływano, nikogo nawet o tym nie powiadamiając, więc jeżdziłyśmy na drug koniec miasta na darmo, babka z którą były zajęcia praktyczne wyglądała jak podstarzała lalka barbie i zawsze przychodziła 2-3 godz później niż my, po czym pokazywała na jednej dziewczynie jak pomalować np. oko i to było tyle czego się w ogóle na ten temat dowiedziałyśmy (nie licząc notatek na 5 str o całej teorii dot. makijażu!), jeśli ktoś prosił o powtórzenie czynności, z wielką łaską się zgadzała, ale ogólnie była strasznie niemiła i momentami nawet chamska, bo jak można do dziewczyny w okularach powiedzić: "co ty ślepa jesteś?"
Paletę cieni i komplet pędzli miałyśmy jednen na 7 osób, a prasowany puder miał udawać podkład w kompakcie! Ponadto pomieszczenie, w którym pracowałyśmy miało jakieś 4x4m.
Zrezygnowałam 2 miesiące przed końcem I semestru i musiałam za to zapłacić, więc w sumie straciłam ok 1000zł.
Po tym całym epizodzie zwanym "szkołą wizażu" został mi taki uraz, że nie miałam najmniejszej ochoty sięgać po kosmetyki. Totalna porażka!

brrrr aż mnie trzepie jak sobie tylko przypomne....