Dot.: Bezpieczne Firmy Czyli Nie Testowane Na Zwierzętach
Nie miałam na myśli martwej krowy, ale żywej, która może po tym nawet stracić wzrok. Zaznaczam, że przykład wyssałam z palca, wątpię w testowanie na krowach. Zabijanie dla jedzenia uważam za naturalny stan rzeczy, ale zabijanie dla różu do policzków (obecnie również dla futer, jeśli nie żyje się np. na Kamczatce) nie. Nie mogę uwierzyć, że w dobie rozwiniętych metod hodowli tkanek i tylu wypróbowanych, już przetestowanych składników, trzeba wciąż smarować jakimiś syfami biedne zwierzaki.
__________________
- Rób swoje, wiedźminie. Resztą się nie turbuj.
Geralt solennie obiecał sobie nie turbować się.
|