Cześć dziewczyny.
Wiem, że zostanę zbesztana za ten post i zaraz posypią się komentarze, że mam żyć swoim życiem i to nie moja sprawa.. Ale to nie takie proste. Piszę w nawiązaniu do innego wątku, który tu zaczęłam miesiąc temu, mianowicie:
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=773212
Sprawa wygląda obecnie tak, że udało mi się w końcu dojść do sedna sprawy (wiadomo, kobieta zdradzona dowie się w końcu wszystkiego każdymi metodami..). I chociaż myślałam, że ta sprawa mnie już nie dotyczy i zaczynam powoli żyć swoim życiem, to jednak nie daje mi to spokoju, szczególnie po ostatniej rozmowie z Nim.
Wszystko wygląda tak, że potwierdziły się moje przypuszczenia i to jednak koleżanka z pracy, która ma 34 lata i faktycznie jest mężatką. Udało mi się zrobić printscreeny ich rozmów na facebooku - nie czytało się tego przyjemnie.. Większość rozmów opiera się na planowaniu kolejnego seksu/schadzki/kolacji i wzajemnych deklaracjach ogromnej miłości. Jednak to co mnie uderzyło totalnie, to fakt, w jaki sposób piszą o Nas (mam na myśli mnie i męża tej kobiety) - zakrawa to nieco o śmieszność, bo ze mnie zrobili niezłą wariatkę, natomiast z męża idiotę, który niczego się wciąż nie domyśla. Nie chciałam mu wysyłać tych rozmów, bo nie zależało mi na wyjściu w tej sytuacji na najgorszą, a dodatkowo uznałam, że i tak prędzej czy później się dowie - chociaż mam wobec niego ogromne wyrzuty sumienia i mi go po prostu żal...
Wczoraj rozmawiałam z Bartoszem otwarcie.
Powiedziałam mu, że wiem wszystko i zwyczajnie się o niego boję. 4 wspólne lata to kawał czasu i nie umiem tego tak przekreślić -
jego naiwność mnie przeraża. Opowiadał mi, że Ona już "szykuje papiery", że zamierza sprzedać dom po rodzicach, kupić mieszkanie sobie i mamie i wyprowadzić się od niego. Że zależy im na tym związku i bardzo się kochają. Ba! Że nawet przyznała się już mężowi do tego, że z kimś się spotyka i on zaproponował im pół roku przerwy na które ona się zgodziła i obecnie żyją tylko pod jednym dachem "proforma". Kiedy go zapytałam czy dobrze się czuje z rozbijaniem czyjegoś małżeństwa, to odpowiedział mi tylko "On też ją kiedyś zdradził". Ale trudno mi to wszystko łyknąć obserwując z boku te patologie - za dużo wyszło dziwnych sytuacji.
1. Ona, już po moim rozstaniu z Bartoszem, lajkowała na moim profilu nasze wspólne zdjęcia.
2. Kiedy już oni ze sobą romansowali, proponowała Nam, żebyśmy wzięli kota, który akurat jej się urodził (WTF?)
3. Kilka dni temu Bartosz polubił jego najnowsze profilowe na fejsie (WTF?!)
4. Pyta Bartosza jak się czuję - no co to w ogóle za pytania.. Rewelacyjnie! W pełni szczęścia i duchowego spokoju.
Dziewczyny, czy to mi już odwala i oni faktycznie zakochali się po uszy i ja mają rację, że jestem wariatką? Wiem, że nie powinnam, wiem, że to złe - ale ja cały czas czekam na to aż on otrzeźwieje..