[nltog]

Nie wiem czy slychac moje zgrzytanie zebami, ale zapewniam was, ze to wlasnie teraz czynie. Usiluje kupic podklad (ten, ktorego uzywalam ma byc wycofany, to po 1. A po 2. wolalabym, zeby byl bardziej nawilazajacy). Tak czy inaczej musze kupic cos nowego. I cholera mnie bierze, bo wychodzi na to, ze zeby kupic glupi podklad powinnam jechac zagranice. U nas ani odpowiedniego odcienia, ani wlasciwosci. Mam skore sucha (policzki) i normalna (reszta tzw. strefa T), bez wiekszych problwmow z wypryskami (czasami pojawi sie 1 - 2, ale rzadko). Cera jest jasna o chlodnym, bezoworozowawym kolorycie. Krew mnie zalewa, bo u nas dostepne sa w wiekszosci zoltawe beze od jasnych do dosc ciemnych, tylko po co? Wiekszosc z nas ma raczej jasne i bardzo jasne cery. Po co te dark beige, takie prawie jak dla murzynek. Jesli juz to niech beda wszystkie odcienie jakie proponuje producent. I te chlodne i cieple. Podobnie jest z rodzajem podkladu. Prawie wszystkie sa matujace. Jak bede chciala miec matowa cere to przyprosze ja sypkim pudrem. Inaczej wygladam jakbym miala maske. Gdzie te delikatne, lekko kryjace podklady nie matujace, nie tworzace maski, nie sprawiajace, ze twarz wyglada zolto? Odpowiedz brzmi za granica. U nas sie takich nie sprowadza. U nas mieszkaja same mulatki o tlustych cerach Koszmar
I jeszcze jedno. Np. Estee i lancome (na stronie amerykanskiej i kandadyjskie) wpadly na pomysl umieszczanie info, ktore kolorki sa chlodne (c = cool i w = warm). Swietny pomysl, wart rozpowszechnienia. Dosc zastanawiania sie czy Ivory w tej firmie to cieply, czy moze chlodny. Pomijam fakt, ze kosc sloniowa zawsze mi sie kojarzyla z cieplym kolorkiem.
W zasadzie powinnam ten post napisac CAPS Lockami, bo taka jestem zla, ale zaoszczedze wam tego. Pozdrawiam serdecznie