Miałam ŁZS, które objawami (czerwienie twarzy w postaci plam na czole, nosie i górnej części policzków, grudki na czole i bardzo rozszerzone pory) mi przypominało z opisu tr. różowaty, a ona popatrzyła, pomacała
, zrobiła szczegółowy wywiad (pytała o dietę, alergie, przebyte choroby, tryb życia, nowotwory w rodzinie, miejsce zamieszkania, stosowane kosmetyki, pracę i wiele innych rzeczy, ale już nie pamiętam
) i uznała, że to ŁZS spowodowane właśnie zakażeniem drożdżakami. Ja się trochę wtedy zdziwiłam, że to się da tak bez żadnych badań laboratoryjnych określić, a ona powiedziała, że to najbarziej rozpowszechniona przyczyna przy tego typu objawach. Leczenie rzeczywiście w ciągu jakichś 3 tygodni przyniosło rezultaty, potem co prawda jeszcze trochę leczyłam pozostałości i cera mi się ogólnie lekko popsuła - mam większą skłonność do zapychania i naczynka są bardziej reaktywne. Ale to pestka w porównaniu z tym, co miałam na twarzy półtora roku temu...
Leczenie polegało na piciu z ampułek jakiegoś preparatu o nazwie lacto-coś tam (roztwór kwasu mlekowego z czymś??) i łykaniu 3 razy dziennie chyba tabletek, które kazała mi rozgniatać na łyżce przed zażyciem - więcej szczegółów o tych środkach nie pamiętam.