Dot.: Perfumy w książkach...
Fragment książki „Concerto d’amore” Anna Bolecka
"Stwierdzałem te fakty i niezauważony opuszczałem mieszkanie Jędrusi. Następnego dnia wchodziłem tam znowu, już bardziej oswojony, szukający czegoś, co by mi ją przybliżyło. Wkrótce stałem się, niczym zwierzę, wrażliwy na wszelkie znaki jej obecności, a właściwie jej żywej nieobecności. Szukałem zwłaszcza zapachu, charakterystycznej woni kobiety, dziewczyny, dziecka, istoty niejasnej, a pożądanej.
Używała perfum z wyraźną nutą fiołków, ale nie były to te modne, kwaśnosłodkie wody na jeden sezon, banalne i landrynkowe. To było coś klasycznego, delikatnego, a zarazem nieskończenie zmysłowego. Ale jej perfumy były tylko zewnętrzną warstewką czegoś, co tkwiło głębiej, bardziej nieuchwytne, choć bliskie i znajome. Rośliny rozgniatane bosymi stopami, woda w stawie z ciemnym mulistym dnem, woń mięty zmieszanej z czymś słodkim i rześkim. Zapach i smak życia. Za smugą tego zapachu mógłbym pójść na koniec świata. Pewnego dnia powiedziałem to głośno, niby do siebie, choć była to raczej bezwiednie wypowiedziana kwestia jakiegoś wewnętrznego dialogu. Z kim? Nie wiedziałem."
|