Dot.: Pieprz, korzenie, przyprawy...
Pozwolę sobie dorzucić dwa korzenne klasyki: "Youth Dew" Estee Lauder (od którego późniejszy "Cinnabar" - dzięks, Edytko! - różni się w moim przekonaniu tylko umownie!) oraz "Opium" YSL, także w lekkostrawnej tegorocznej wersji limitowanej "Fleur de Shanghai".
Natomiast "Eau des Marveilles" nie pachnie na mnie bynajmniej korzennie, ale ziołowo, liściasto, bo to są świeże zioła.
Udanych prób!
Edytowane przez pixie7
Czas edycji: 2005-10-22 o 21:17
|