[Pomadka]

Dziś wypróbowałam te nowość Rimmela. I musze powiedzieć, że kolory ma strasznie brzydkie, ja z trudem dobrałam sobie jakiś tam na te próbę... Żaden mi nie pasował, bo kolory są raczej wyraźne i takie dobitne. Nie mają nic wspólnego z transparentnoscią.
Typowe nasycenie kolorów ma ta pomadka. Estetyczne opakowanie.

Pomalowałm usta, pierwsze wrażenie ok. Tafla kolorowych ust... no i pomadka po chwili się zlała [zanim wyszłam ze sklepu], porobiły się takie zacieki na ustach. Później zniknoł kolor i pozostały jakby drobinki oraz mały poblask. Raptem trzymałą się ust pól godziny.
W tym czasie nic nie jadłam nic nie piłam, tylko szłam sobie spokojnie z drugiego końca miasta do domu. Czyli pomadka powinna leżeć jak beton na ustach. No niestety jak przyszłam do domu to mało co z niej zostało... Czyli krótko się trzyma. Gęsta konsystencja, która nie zapobiega szybkiemu znikaniu z ust.

Poza tym ona tak charkterystycznie szczypie w usta, jest to uczucie miętowego chłodu, ma się wrażenie, że usta pęcznieją pod jej wpływem, ale nie widać wielkich rezutlatów powiekszenia. Po prostu jest tylko wrażenie, że "coś się dzieję", ale tylko wrażenie...
Szczerze mówiąc nie zachwyciłą mnie, jakaś taka dziwna, a już najgorsze jest to, że TAK krótko się trzyma ust. To jest dla mnie katastrofa, bo ja niestety mam obrzydliwą tendencję do zjadania błyszczyków, pomadek...

Cena 19,90 + druga pomadka gratis, ale bezarwna w sztyfcie.
Średnia jakość za średnią cenę, wg. mnie nie ma się co spodziewać cudów.
Rimmel jak to Rimmel.