Witam,
Mam skórę mieszaną, często lekko łuszczącą się i zawsze mam kilka pryszczy. Największą moja zmorą są blizny potrądzikowe (jestem neurotyczna i niestety dużo cisnę i rozdrapuje). Do tego jestem blada, mam pozostałości letnich piegów, wgłębienia, zaczerwienienia...
makijaż, rozdrapywanie, makijaż, rozdrapywanie. Dobrowadziłam swoją skórę do okropnego stanu - z podkładem jest ok, jak zmyję mam na twarzy (szczególnie czole) pełno czerwonych plam po pryszczach. Moja skóra ma okropny, szaroczerwony odcień, ma nierówną powierzchnię.
Postanowiłam się opanować. Wczoraj naciągnęłam kaptur na twarz i poleciałam do apteki. Postanowiłam rozpocząć nową kurację, by doprowadzić skórę do porządku:
-
Acne derm rano i wieczorem lub wieczorem - likwidacja pryszczy i przebarwień
- Rybki do wcierania
DERMOGAL A+E
-
Belissa i Capivit - łykać codziennie!
- nie dotykam twarzy o ile nie umyłam wcześniej rąk, nie rozdrapuje, nie wyciskam
Nie wydałam zbyt dużo pieniędzy, pomimo że jestem zwolenniczką kosmetyków z wyższej półki, ale zauważyłam że to nie ma większego znaczenia. Czekam na efekty kuracji, największe nadzieje pokładam w acne derm - w sumie dla niego zrezygnuję na razie z tysiąca innych specyfików, które codziennie kładłam na twarz. Liczę na rozjaśnienie czerwonawych plamek na czole i policzkach. Muszę powiedzieć że po 3 zastosowaniach acne dermu skóra przypomina taką, jaką miałam od razu po zabiegu mikrodermabrazji (jest bardzo gładka, zasługa kwasu, ale nadal niedoskonałości mam, nie liczę na zniknięcie tego wszystkiego na następny dzień przecież)
Zobaczymy jak będzie