Ciemna strona futra
Co za poranek! Pędząc do szafki z pachnidłami nieoczekiwanie wdepnęłam na dywanie w coś, co ani konsystencją ani niczym innym, nie przywodziło na myśl nic aromatycznego
Po dokonaniu oględzin i śpiesznym umyciu stopy doszłam do wniosku, że moje kocię postanowiło, że futro można mieć nie tylko na wierzchu ale i wewnątrz, zaś organizm kocia gwałtownie zaprotestował przeciwko takiej formie ogrzewania.
Potruchtałam do innej szafki celem zapodania kociowi jego ulubionej i systematycznie rujnującej moją kieszeń pasty odkłaczającej. Koć odmówił grzecznie acz stanowczo, twierdząc, że jadł już śniadanie i deseru nie życzy. Widząc zaś w moich oczach ośli upór i mrok niezrozumienia wytłumaczył był mi ręcznie (przedniołapnie) co sądzi o wpychaniu czegokolwiek dopyszcznie przemocą. A ściślej wystrzelał mnie bez krzty szacunku dla dłoni karmiącej
Widząc na swej śnieżnobiałej, nie tkniętej latem najmniejszym promieniem słońca skórze
dresiarskie trzy paski, w słusznym szale przeprowadziłam akcję odwetową. Bezczelnie wtarłam kociemu pastę w łapę. Koć parsknął z obrzydzeniem i poszedł do drugiego pokoju wytrzeć się o drugi dywan
.
Tym oto prostym sposobem przed wyjściem do pracy miałam dwa dywany do czyszczenia
Jak dorwę tego ryżego fałszywca, to słowo daję, ogolę na sfinksa
Niniejszym, w dniu dzisiejszym, odradzam zadawanie się z tak pozbawionymi elementarnego poczucia przyzwoitości stworami. I przychylam się do zdania, jakie na ich temat ochoczo wypowiadała pratchettowska Babcia Wetherwax
, stojącego - dodam - w rażącym kontraście z opinią Śmierci