2005-11-04, 18:31
|
#1
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 161
|
:(
I jak ktoś tu proroczo przewidział, jestem w depresji. Stara historia powtórzyła się i tym razem. Nie pomogło wielogodzinne wyszukiwanie adresów polecanych fryzjerów... Początek klasyka - zachwyt jakie piękne włosy, ile tego, jakie grube, moje nieśmiałe sugestie odnośnie ich tendencji do puszenia, pokazuję fryzurę na obrazku, i pytam czy na moich włosach to wyjdzie, pani mówi zobaczymy, a później tnie tnie tnie, włosy lecą no i nadchodzi najgorsze - suszenie. Na tym etapie znakomicie widać że łeb robi się kapuściany, stara stodoła wychyla swoje wredne oblicze i chichocze złośliwie, mnie się robi ciemno przed oczami a pani łapie za: a) lotion, b) prostownicę, c) pomadę. Wyszłam z częściowo ujarzmioną kapustą na głowie, całą drogę zakładałam ją za uszy i przypinałam spinkami i miałam wrażenie, że cały świat się ze mnie naigrawa, że po latach zachciało się głupiej babie znowu iść do fryzjera!!! Piszę to ku przestrodze, ponieważ okazuje się, że nie wystarczy iść z polecenia z internetu, żeby być zadwolonym z wizyty. Twoja koleżanka jest zadowolona? Sprawdź jakie ma włosy, kształt czaszki, zanim poprosisz o podobną fryzurę... No cóż, jest mi smutno podwójnie, bo właśnie teraz najbardziej zależy mi na dobrym wyglądzie a mam wrażenie, że wisi nade mną klątwa.. fatum fryzjerskie... Jakaś zła wróżka musiała szeptać nad moją kołyską, że pierwszej fryzjerce, która mnie dobrze obetnie uschną ręce...
Buuuuuuuuu
|
|
|